Prawda jest taka, że "Kopciuszek" to jedna z bajek Disneya, która nie oparła się zębowi czasu. To ciągle prosta, szczera i urocza baśń, podążająca wiernie za opowieścią opublikowaną po raz pierwszy przez Charles’a Perrault, jednakże po ponad sześciu dekadach od premiery straciła większość swoich atutów. Trwający 74 minuty film jest bardzo nierówny pod względami narracyjnymi - ekspozycja, w której poznajemy dobroć i urodę Kopciuszka, trwa prawie pół godziny, podczas gdy sam bal zawiera się w mniej więcej pięciu, wszelkie pościgi kota za gadającymi myszami wleką się w nieskończoność, powtarzając raz po raz te same slapstickowe chwyty, brak też stopniowania napięcia. "Kopciuszek" był jedną z pierwszych pełnometrażowych animacji powstałych w studiu Disneya, widać w nim więc wielki zapał twórców do stworzenia jak najpiękniejszej bajki, lecz filmowi doskwiera równocześnie brak świadomości wykorzystywania możliwości tak długiego formatu. W porównaniu z wcześniejszym o ponad dekadę "Pinokiem", który broni się uroczą naiwnością, a także z późniejszymi o 11 lat "101 dalmatyńczykami", rozpoczynającymi poniekąd nowy okres w myśleniu rysowników Disneya o kinie animowanym, dawna magia "Kopciuszka" po prostu blednie. Pytanie, czy jest to zarzut, który powinien wpłynąć na decyzję o zakupie filmu? Odpowiedź, jak zawsze w takich przypadkach, nie może być jednoznaczna. Najmłodsi widzowie (ale to naprawdę ci najmłodsi) z pewnością odnajdą w "Kopciuszku" wiele atrakcji i klasycznego uroku, chłonąc opowieść o dziewczynce z wielkimi marzeniami bez wrażenia znużenia. Widzowie nastoletni, nie tylko ci wychowani na dynamicznych komputerowych animacjach Pixara, Dreamworks i reszty, będą mieli natomiast z "Kopciuszkiem" spore problemy. Właśnie przez wspominany brak tempa, atrakcyjność rozmytą przez inny styl prowadzenia narracji oraz brak możliwości utożsamienia się z którąkolwiek z postaci (bądź co bądź, Kopciuszek to chyba najbardziej płaska charakterologicznie bohaterka w historii Disneya). Dla dorosłych z kolei film ten może stać się co najwyżej ciekawostką. Pomimo tego wszystkiego uważam jednak, że warto "Kopciuszka" mieć w swojej domowej kolekcji, w szczególności jeśli kolekcjonuje się odnowione wydania Blu-ray wprowadzane na rynek przez CD Projekt. Choćby tylko po to, by mieć świadomość tego, jak wyglądały kiedyś animowane bajki oraz po raz kolejny docenić kunszt wykonania i ogrom pracy włożonej w kreację tego, co widać na ekranie. "Kopciuszek II: Spełnione marzenia" (o przygodach dziewczyny następujących po "i żyli długo i szczęśliwie") oraz "Kopciuszek III: Co by było gdyby…" (macocha Kopciuszka cofa się w czasie i zmienia rzeczywistość) to typowe dla Disneya kontynuacje skierowane od razu na rynek DVD, czerpiące z legendy animowanych oryginałów, lecz nie potrafiące w żaden sposób im dorównać. W tym przypadku oba sequele są bardziej zrównoważone narracyjnie, zawierają w sobie ciekawe pomysły, a także posiadają bardziej płynną animację, ale i tak nie mają w sobie tego czegoś, co sprawiało, że filmy Disneya bawiły całe pokolenia. Niemniej jednak najmłodsi widzowie będą mieli na obu częściach niezły ubaw, w szczególności przy "Co by było gdyby…", w którym twórców miejscami naprawdę poniosła wyobraźnia. Wydanie BD: Można narzekać na anachroniczność "Kopciuszka", lecz nie da się powiedzieć ani jednego złego słowa na temat wersji Blu-ray, która jest po prostu cudowna. Obraz urzeka szczegółowością oraz zróżnicowanymi kolorami, widać to najlepiej w scenie, w której Kopciuszek myje podłogę i puszcza bańki mydlane - cudo! Dźwięk jest również perfekcyjny - choć w "Kopciuszku" nie ma tak naprawdę możliwości do popisów na tym polu, specom z Disneya udało się wytworzyć bardzo fajną przestrzeń, która wzbogaca sam film. Wydanie CD Projekt posiada także zatrzęsienie materiałów dodatkowych, zarówno tych znanych ze starych edycji DVD, jak i nowych. Dziesiątki minut archiwaliów, wywiadów, dokumentów, opowieści, anegdot i zgłębiania historii powstawania "Kopciuszka" zawarte w kilkunastu wyborowych materiałach. Rozpiętość tematyczna waha się od scen niewykorzystanych oraz materiałów o muzyce, poprzez porównania filmu ze scenorysem, opowieści o rysownikach i dokumentów o samym studiu Disneya, po materiały o osobach podkładających głosy oraz prawie czterdziestominutowy dokument "Od biedy do fortuny: jak powstawał Kopciuszek". A na deser "I żyli długo i zaplątani", czyli krótkometrażówka opowiadająca o ślubie Roszpunki i Flynna z "Zaplątanych". Palce lizać! Zawarte na osobnym wydaniu "Spełnione marzenia" oraz "Co by było gdyby…" są - tak jak w innych kontynuacjach klasycznych bajek Disneya - o wiele uboższe w materiały. Mamy więc wideoklip, gry oraz materiał o filmowej muzyce. Bez specjalnych zachwytów, lecz nie ma się co dziwić, że najwięcej pracy włożono w część pierwszą, której wydanie Blu-ray jest doprawdy imponujące. I tego należy się trzymać, o dwójce i trójce można szybko zapomnieć.