Pierwszym miejscem na naszej liście miejsc, gdzie warto pojechać w góry zimą, jest oczywiście Zakopane. To zdecydowanie najpopularniejsza górska miejscowość w całej Polsce. Znajduje się tu mnóstwo atrakcji – dla każdego coś miłego. Miłośnicy górskiej wspinaczki i trekkingu mogą wybrać się w góry jednym z wielu szlaków
Bieszczady z dziećmi Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Jeśli wahacie się z odpowiedzią, koniecznie jedźcie w Bieszczady. Niejeden zakochał się w tych górach. A one nikomu nie skąpią swych uroków, dając poczucie swobody i wolności. Bieszczady leżą na południu Polski, w klinie wciśniętym pomiędzy Słowację i Ukrainę, między Przełęczami Łupkowską i Wyszkowską. Pod względem ukształtowania terenu należą do górskiego łańcucha Karpat, a administracyjnie do województwa podkarpackiego ze stolicą w Rzeszowie. Ukrainie przypadają pasma zachodnie i wschodnie, Polsce tylko zachodnie. Po naszej stronie dumnie króluje szczyt Tarnica (1 346 m n. p. m.), a u sąsiadów Pikuj (1 405 m n. p. m.). Bieszczady mają mnóstwo szczytów do zdobycia. Te najwyższe, wymieniane zaraz po Tarnicy, to Krzemień (1 335 m n. p. m.), Halicz (1 333 m n. p. m.) czy Bukowe Berdo (1311 m n. p. m). Są jednak jeszcze Wielka Rawka (1 307 m n. p. m.), Mała Rawka (1272 m n. p. m) i Smerek (1222 m n. p. m), na które również warto się wspiąć - po wspaniałe widoki, by pokonać swoje słabości i pobyć na łonie natury w gronie najbliższych. Mówiąc o Bieszczadach, nie można zapomnieć o niezwykłych Połoninach – Caryńskiej i Wetlińskiej, zapierających dech w piersiach krajobrazach, bogactwie fauny i flory, ścieżkach historyczno-przyrodniczych biegnących przez tereny rezerwatów przyrody, Bieszczadzkim Parku Narodowym, architekturze cerkiewnej i ciekawych atrakcjach turystycznych. Bieszczady mają również coś, czego brakuje (aż w takiej ilości) innym polskim górom – mnóstwo łagodnych szlaków, doskonałych na rodzinne wycieczki z małymi dziećmi. Najwięcej atrakcji, ofert noclegowych i wyjść na szlaki górskie znajdziecie w Ustrzykach Górnych, Cisnej, Mucznem, Wołosatym, Zatwarnicy, Brzegach Górnych, Buku, Komańczy, Polańczyku i Solinie. W tej części naszego przewodnika po Bieszczadach przedstawimy Wam kilka tras odpowiednich na rodzinne wędrówki z dziećmi. Wskażemy, które z nich nadają się do jazdy wózkiem dziecięcym, które do wędrówki z młodszymi, a które tylko ze starszymi dziećmi. Nie chcąc, by perspektywa przejścia kilku km pod górę zniechęciła Wasze dzieciaki, wspomnijcie im o Górskiej Odznace Turystycznej (GOT), którą stworzyło Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Zdobywanie górskich odznak to dla dzieci świetna motywacja do tego, by wyjść na szlak. W specjalnej książeczce GOT mali wędrownicy wpisują punkty przyznawane za zdobycie szczytu oraz zejście z niego. Ich powiększająca się liczba daje nie tylko dużą satysfakcję, ale również odznaki, którymi można się pochwalić. Książeczki kosztują kilka złotych i można je kupić w schroniskach na górskich szlakach czy w Centralnym Ośrodku Turystyki Górskiej PTTK. Przygoda ze zbieraniem punktów nie musi kończyć się na jednej wycieczce w góry. Odznak jest tyle, że gromadzenie ich zajmie Wasze dzieciaki na kilka dobrych lat. W drugiej części naszego przewodnika po Bieszczadach dokładniej opiszemy Wam miejscowości będące najlepszą bazą wypadową na szlaki i podpowiemy najciekawsze atrakcje poza szlakami, które uprzyjemnią Wam urlop w górach. W obu częściach wspomnimy również o miejscach noclegowych w Bieszczadach, w ośrodkach szczególnie przyjaznych rodzinom z dziećmi. Komu w drogę, temu... wygodne buty Kto raz zawitał w Bieszczady, nie ma wątpliwości, iż to wyjątkowy region. Ma drugi w Polsce pod względem wielkości Park Gwiezdnego Nieba i rzekę Strwiąż, która - w przeciwieństwie do większości rodzimych rzek - nie uchodzi do Bałtyku, a do Morza Czarnego. O wyjątkowym charakterze Bieszczad stanowi również fakt, iż spełniają one marzenie o byciu w kilku miejscach jednocześnie. Nie wierzycie? Zabierzcie dzieciaki na górę Krzemieniec, by stojąc przy słupku granicznym znaleźć się jednocześnie w 3 różnych krajach – w Polsce, na Ukrainie i na Słowacji. To tak zwany trójstyk granic. Ponadto Bieszczady, wciąż uważane za najdziksze z polskich gór, są domem dla największej (zaraz po Białowieży) populacji żubra na świecie oraz największej w Polsce populacji niedźwiedzia brunatnego. W herbie Bieszczadzkiego Parku Narodowego widnieje ryś. I choć mało prawdopodobne, że spotkacie go na szlaku, to warto wiedzieć, że jest on największym europejskim kotem i jednym z największych europejskich ssaków drapieżnych. Ciekawostek na temat Bieszczad moglibyśmy przytoczyć jeszcze wiele. Najlepiej jednak będzie, jeśli razem ze swoimi dziećmi sami odkryjecie różne oblicza tych niezwykłych gór. Teraz bardzo ważna sprawa – co zabrać? Nawet na krótką trasę weźcie ze sobą coś do picia i przekąski. Dzieci tego potrzebują, a nie wszędzie są schroniska. Zawsze trzeba brać ze sobą mapę szlaków, a na wszelki wypadek latarkę. I miejcie w plecaku peleryny/kurtki przeciwdeszczowe, na głowy czapki z daszkiem i krem ochronny, bo słońce na połoninach potrafi „przygrzać”. Większość szlaków w Bieszczadach jest kamienista – buty powinny mieć grubszą podeszwę i trzymać kostkę. Wejście w tenisówkach raczej nie wchodzi w grę. W kieszonce warto mieć plasterki w razie jakiegoś otarcia. A gdy trochę popada, szlaki robią się błotniste – fajną rzeczą są wodoodporne ochraniacze na buty i łydki, tzw. stuptuty. Jeśli chcecie przeczytać więcej o tym, co zabrać na dłuższą wycieczkę w góry, zajrzyjcie tutaj: „Wakacje z dzieckiem, co zabrać?”.Duża część tego artykułu jest poświęcona przygotowaniu do górskich wypraw z dziećmi. Przykładowe szlaki w Bieszczadach polecane na rodzinne wędrówki po górach Oceny trudności szlaków pod względem wieku dzieci dokonaliśmy na podstawie własnych doświadczeń. Razem z trojgiem naszych dzieci w różnym wieku przetestowaliśmy wiele górskich szlaków, dzięki czemu orientujemy się, na jakich dystansach i z jakimi przeszkodami są sobie w stanie poradzić maluchy, przedszkolaki i dzieci w wieku szkolnym. Musicie pamiętać, że kolory górskich szlaków nie oznaczają stopnia ich trudności (tak jest tylko w przypadku tras narciarskich, gdzie zielona oznacza najłatwiejszą, a czarna – najtrudniejszą). Natomiast górski szlak oznaczony kolorem czerwonym jest po prostu szlakiem głównym, najważniejszym w danej okolicy, niebieski jest drugi pod względem ważności, żółty, zielony i czarny to najczęściej szlaki łącznikowe lub dojściowe albo prowadzące do ciekawych punktów. W Bieszczadach trasy najczęściej nie są trudne ani bardzo strome. Dzieci dobrze sobie na nich radzą. Jednak szlaki bywają często długie, wielokilometrowe. Dlatego określając „trudność trasy” pod kątem wieku dzieci, braliśmy pod uwagę przede wszystkim właśnie dystans, jaki trzeba pokonać. Staraliśmy się ocenić możliwości „przeciętnego” 3- czy 6-latka. Jednak to Wy znacie najlepiej własne maluchy i wiecie, jak sobie radzą na dłuższych spacerach czy w bardziej wymagającym terenie. Dlatego dobrze przemyślcie każdą wycieczkę, zacznijcie od najkrótszych i najprostszych – na „rozchodzenie”. A potem w drogę! Przy polecanych trasach podajemy szacunkowy czas ich przejścia. To czas wyliczony dla osoby dorosłej. Znając możliwości Waszych pociech, doliczcie do niego dodatkowe minuty (czasem godziny) - tak, by jak najlepiej zaplanować rodzinną wyprawę. My przy małych dzieciach najczęściej mnożyliśmy czas przejścia razy dwa - bo przecież trzeba przyjrzeć się każdemu motylkowi i żuczkowi, prześledzić trasę mrówek, skubnąć tu i tam maliny, a przede wszystkim wyciągnąć się od czasu do czasu na zielonej trawie i popatrzeć, jakie kształty mają chmury . Szlaki bardzo łagodne i krótkie - już dla dzieci w wózku i w wieku 3+ Cudowne Źródełko w Zwierzyniu Trasa: Myczkowce – Zwierzyń Cudowne Źródełko. Powrót tą samą trasą. Długość trasy w jedną stronę: ok. 2,2 km (4,4 km w obie strony) Szacowany czas przejścia w jedną stronę dla dorosłego bez dzieci: ok. 35 minut (w obie strony ok. 1h 10 minut) Szlak: zielony (fragment zielonej trasy Myczków – Zwierzyń) Stopień trudności trasy: bardzo łatwa, rekomendowana dla rodziców z dzieckiem w wózku oraz piechurów w wieku od 3 lat Suma podejść: 9 m Suma zejść: 60 m Opis trasy: Zwierzyń to niewielka wieś w Dolinie Sanu, którą w przeszłości odwiedzały rzesze pątników. Wszystko za sprawą Cudownego Źródełka. Dziś jest to miejsce, które cieszy się równie dużą popularnością wśród turystów odwiedzających Bieszczady. Uwaga! Mapy turystyczne pokazują dłuższą trasę, biegnącą zielonym szlakiem od miejscowości Myczków do Zwierzynia. Ze względu na dzieci, proponujemy Wam jednak krótki, rekreacyjny spacer (nawet z maleństwem w wózku), który przebiega tylko na odcinku między Myczkowcami a Zwierzyniem. Myczkowce oddalone są o ok. 12 km jazdy samochodem od Myczkowa. Oczywiście ze możecie pokonać cały szlak. Wówczas, przy założeniu, że wystartujecie piechotą już z Myczkowa, przejście ścieżki do Zwierzynia liczącej ok. 9,5 km zajmie dorosłemu (bez dzieci) ok. 2h 40 minut w jedną stronę. To w obie strony 19 km, czyli ok 5h 30 minut. A więc trasa na tym dystansie nadaje się tylko dla dziecka starszego. Na polecanym przez nas skróconym odcinku, który wynosi ok. 2,2 km, poradzą sobie nawet maluchy, które nie tak dawno opanowały sztukę samodzielnego chodzenia - bo to droga idealna dla małych nóżek – asfaltowa, równa, bez wybojów czy korzeni, o które dziecko mogłoby się potknąć. Naprawdę ładna okolica zachęca do przechadzki o każdej porze roku. W spacerze towarzyszyć Wam będą stacje Drogi Krzyżowej oraz widoki na zakole Sanu, które - jeśli spojrzycie na mapę - przypomina wielką wodną pętlę. I tak w spokojnym tempie i kontemplacyjnym nastroju dotrzecie do Źródełka w Zwierzyniu. Z jego powstaniem związana jest pewna legenda, która mówi o planach budowy cerkwi. Będąc na miejscu, od razu zorientujecie się, że z planów tych nic nie wyszło. Wszystko za sprawą kamieni znikających w niewyjaśnionych okolicznościach. W związku z brakiem wystarczającej ilości budulca, zamiast cerkwi zbudowano studnię, w której pewna kobieta znalazła krzyż. Źródełko okazało się natomiast cudownym, gdyż według wielu jego woda ma właściwości lecznicze, które szczególnie zbawiennie działają na problemy związane z chorobami oczu. Dziś w grocie przy Źródełku nadal gromadzą się wierni licznie przybywający na msze święte. Na Źródełku jednak nie musicie kończyć swojej wycieczki. Idąc dalej, dotrzecie do zakładu energetycznego i zapory Myczkowieckiej (tej samej, która znajduje się na Jeziorze Myczkowieckim na trasie Niebieskiej Łezki). Dopiero z zapory widać, jak niski jest tu poziom Sanu. Większość wody płynie bowiem pod ziemią, przez sztolnię należącą do elektrowni. Na zaporę prowadzą schody, więc wózkiem nie wjedziecie. Jedno z Was może zostać z maluszkiem na dole, drugie może wraz ze starszakiem wspiąć się po schodach. Z góry roztacza się piękny widok nie tylko na rzekę, ale również na miejscowe zabudowania. Łopienka Trasa: parkingu przy drodze między miejscowościami Polanki i Buk – Łopienka. Powrót tą samą trasą. Długość trasy w jedną stronę: 2,4 km (4,8 km w obie strony) Szacowany czas przejścia w jedną stronę dla dorosłego bez dzieci: ok. 40 minut (1 h 20 min. w obie strony) Stopień trudności trasy: bardzo łatwa, rekomendowana nawet dla rodziców z wózkiem i dzieci w wieku 3 lat Parking bezpłatny nad rzeką Solinką GPS: Opis trasy: Dawne centrum kultu Maryjnego - otoczona bieszczadzkimi lasami Łopienka - była wsią, która przyciągała do wspaniałej murowanej cerkwi i osławionego w okolicy obrazu Matki Boskiej. Miejscowość tętniła życiem, organizowała coroczne jarmarki, gościła kupców, handlarzy i wiernych. Jednak po wojnie wszystko się zmieniło. Wspomnieniem po jej dawnej świetności jest dziś murowana cerkiew (niestety nie oryginalna, lecz zrekonstruowana), która znów zachęca do odwiedzin, organizując msze i odpusty. Obok cerkwi rośnie wspaniałe drzewo z dziuplą, w której wierni dopatrują się kształtu Matki Bożej. Trasa do Łopienki jest jedną z najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Rozpoczyna się w przy zagospodarowanym parkingu między miejscowościami Buk i Polanki. Bez większego wysiłku pokonają ją małe tuptusie, a nawet kobiety w ciąży. Jeżeli jednak obawiacie się, że dziecko zmęczy się w połowie drogi, możecie wziąć nosidło, a nawet wózek. Niekoniecznie terenowy. Wystarczy na pompowanych kołach. Początkowo asfaltowa nawierzchnia przechodzi w szeroką żwirową drogę z nielicznymi niewielkimi wzniesieniami. Wiedzie doliną otoczoną zielonymi łąkami i lasami. Latem jest tu pięknie. Kiedy jednak drzewa zmieniają szatę na jesienną, a w powietrzu unosi się babie lato i dym z wypału węgla drzewnego, jest jeszcze wspanialej. Wyprawa do Łopienki to spacer w spokojnym tempie i sielankowym otoczeniu. Na miejscu możecie odpocząć pod wiatą lub po prostu na trawie. Szlaki dla dzieci w wieku od ok. 5-6 lat (w zależności od kondycji) To trasy dość krótkie (4-5 km), ale z podejściami; czas przejścia w obie strony dla dorosłego 1,5 – 2 h Hon i Bacówka pod Honem z Cisnej Trasa: Cisna – Bacówka pod Honem (663 m – Hon (820 m Powrót tą samą trasą. Szlak: czerwony (Główny Szlak Beskidzki) Długość trasy w jedną stronę: ok. 2,3 km (4,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 1 h, szacowany czas zejścia 35 minut (razem w obie strony ok. 1h 35 min.) Suma podejść: 259 m Suma zejść: 6 m Możliwość nocowania, posiłku w Bacówce Parking w Cisnej Opis trasy: Bacówka pod Honem znajduje się w Cisnej. Nazwę zawdzięcza szczytowi Hon o wysokości 820 m od którego dzieli ją półgodzinny spacer. Z parkingu w Cisnej dojdziecie do Bacówki w ok. pół godziny. Początkowy odcinek wiedzie chodnikiem przy drodze asfaltowej Wielkiej pętli bieszczadzkiej. W miejscu rozwidlenia chodnika i szosy kontynuujcie wędrówkę po chodniku – Głównym Szlakiem Beskidzkim oznaczonym na czerwono. Po pewnym czasie nawierzchnia zmieni się w drogę polną, żwirową, nieco kamienistą. Wędrując przed siebie, miniecie Hotel Wołosań, kilka domów gościnnych, pola uprawne, aż wejdziecie do lasu, w którym skrywa się cel Waszej wyprawy. Odpoczynek możecie zorganizować w malowniczym otoczeniu na zewnątrz lub w środku, gdzie czekają na Was ciepłe przysmaki. W Bacówce możecie nie tylko zjeść, ale i przenocować. Obiekt dysponuje pokojami, oferuje noclegi pod wiele mówiącym określeniem "gleba", a w sezonie letnim również na polu namiotowym. Z samej Bacówki możecie wyruszyć w stronę Hona. To niespełna kilometr stromej drogi przez las. Wrócicie stamtąd tą samą trasą. Uwaga: Zamiast od razu wracać z Hona, możecie kontynuować wycieczkę w kierunku szczytów Wołosań, Jaworne i Chryszczata. Jednak to już bardzo długa, całodniowa trasa i trzeba wystartować wcześnie rano, żeby na szlaku nie zastał nas zmrok. Ze względu na długość - raczej dla dorosłych i starszej młodzieży. Cały szlak z Cisnej do Chryszczatej to w jedną stronę 18,5 km czyli 37 km w obie strony, szacowany czas podejścia 6 h 30 minut, szacowany czas zejścia 5 h 40 minut. Połonina Caryńska i Kruhly Wierch z Przełęczy Wyżniańskiej Przełęcz Wyżniańska: wysokość 855 m n. p. m. Połonina Caryńska i Kruhly Wierch: wysokość 1 297 m n. p. m. Trasa: Przełęcz Wyżniańska – Połonina Caryńska – Kruhly Wierch. Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony do Połoniny Caryńskiej, dalej czerwony do Kruhlego Wierchu Długość trasy w jedną stronę: 2,3 km (4,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: 1 godz. 15 minut, powrót ok. 30 minut (razem ok. 1h 45 min.) Suma podejść: 426 m Suma zejść: 3 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking przy Przełęczy Wyżniańskiej Toalety bezpłatne Opis trasy: Z Przełęczy Wyżniańskiej (którą poznacie też przy okazji wyprawy na Rawki i Krzemieniec) możecie wyruszyć w kierunku północno-wschodnim, by zdobyć Połoninę Caryńską. Do wyboru macie jeszcze 3 inne punkty startowe – z Brzegów Górnych, Bereżek i Ustrzyk Górnych. Jednak ten z Przełęczy Wyżniańskiej obiecuje najkrótszą i najmniej wymagającą trasę. Wycieczka w jedną stronę potrwa ponad godzinę (dla dorosłego). Zielona ścieżka ciągnie się na odcinku 1,8 km i stopniowo podchodzi pod górę. Rozległa panorama prezentuje masyw Wielkiej Rawki widoczny po drugiej stronie Przełęczy Wyżniańskiej, nieco niższą sąsiadkę Połoniny Caryńskiej – Połoninę Wetlińską i najwyższy bieszczadzki szczyt – Tarnicę. Uwierzycie, że przy sprzyjającej pogodzie można z tej trasy zobaczyć oddalone ok. 180 km Tatry? Nasyceni pięknem i bezkresem możecie zakończyć wyprawę lub wyruszyć kawałeczek dalej. Grzbiet Połoniny ciągnie się przez 4 km, a jej najwyższą kumulację stanowi Kruhly Wierch. I to właśnie w celu zdobycia tego szczytu możecie wydłużyć wyprawę. Czeka Was zaledwie półkilometrowy odcinek, ciągnący się na czerwonym szlaku, który stanowi jednocześnie fragment najdłuższego szlaku w polskich górach – Głównego Szlaku Beskidzkiego. Wąska kamienista ścieżka poprowadzi Was grzbietem góry, wśród zboczy porośniętych falującymi na wietrze trawami. I tak w kilkanaście minut dotrzecie do najwyższego punktu Połoniny Caryńskiej. Zejście może odbywać się tą samą drogą i zajmie dorosłemu ok. 30 minut. Dodatkowa uwaga: Zamiast wracać tą samą trasą, możecie zejść z Kruhlego Wierchu czerwonym szlakiem do Brzegów Górnych (z Kruhlego Wierchu do Brzegów Górnych długość trasy to 2,9 km, szacowany czas zejścia ok. 45 minut) ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ Szlaki dla dzieci w wieku od 6-7 lat (w zależności od kondycji) To trasy dłuższe (7,5-15 km w obie strony), zwykle z większą ilością podejść; czas przejścia dla dorosłego w dwie strony 2,5 h – 4 h Chata Socjologa z Lutowisk Trasa: Lutowiska – Otryt – Schronisko Chata Socjologa (ok. 896 m Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony, przez Park Krajobrazowy Doliny Sanu Długość trasy w jedną stronę: 5,4 km (10,8 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2 h, szacowany czas zejścia: 1 h 30 min (razem w obie strony ok. 3 h 30 min.) Suma podejść: 341 m Suma zejść: 59 m Możliwość nocowania, posiłku w Chacie Socjologa Toalety bezpłatne Opis trasy: Jeśli dysponujecie kilkoma godzinami i niestraszna Wam wędrówka, wybierzcie się do Chaty Socjologa. Trasa rozpoczyna się w Lutowiskach, miejscowości położonej u podnóża pasma Otrytu, którą pewnie odwiedzicie jeszcze raz, zainteresowani ofertą Parku Gwiezdnego Nieba. Już w samych Lutowiskach wejdziecie na szlak w kolorze zielonym. Po drodze miniecie rozwidlenie w kierunku Trohańca (939 m. – Najwyższego wzniesienia Otrytu. Możecie zboczyć lub trzymać się szlaku i w ten sposób bezpośrednio dojść do Chaty Socjologa. Trasa początkowo jest łagodna, później spodziewajcie się większego nachylenia. Meandruje jak San, ukazując piękno Parku Krajobrazowego Doliny Sanu. Chata Socjologa to wyjątkowe miejsce, które do codziennych prac włącza przybyłych gości. Możecie więc narąbać drewna, samodzielnie przygotować dla siebie posiłek (kuchnia wyposażona we wszystko, co niezbędne do gotowania), przynieść wody, umyć naczynia. W budynku nie ma prądu. Jeżeli więc postanowicie zostać tu na noc, wieczór spędzicie przy świecach. Turyści gromadzą się w sali kominkowej. Zwykle jest miło. Prawdziwie spartańskie warunki podkreśla latryna na zewnątrz, choć nie musicie z niej korzystać. Jest też łazienka, w której można się umyć, jednak... jak już wspomnieliśmy, wcześniej trzeba sobie przynieść wody. Nocny wypoczynek zapewniają wieloosobowe pokoje z materacami i pryczami, a latem dodatkowo pole namiotowe. Dzieci do 10 roku życia zwolnione są z opłat za spanie. Przyznacie, że - jak na XXI w. - Chata Socjologa wyróżnia się dość oryginalną ofertą w stosunku do wielu podobnych miejsc turystycznych. Ascetyczne warunki mogą jednak okazać się całkiem sporym atutem i zachętą do spróbowania czegoś "nowego". Ciekawostką jest to, iż od paru lat przy Chacie funkcjonuje niewielkie obserwatorium astronomiczne. Jeziorka Duszatyńskie Jeziorko Duszatyńskie Dolne: 683 m mniejsze i głębsze Jeziorko Duszatyńskie Górne: 701 m większe i płytsze Trasa: Duszatyn – Jeziorka Duszatyńskie – Rezerwat Zwiezło. Powrót tą samą trasą. Szlak: czerwony Długość trasy w jedną stronę: 3,9 km (7,8 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 1h 30 minut, szacowany czas powrotu: 1 h (razem w obie strony ok. 2 h 30 min.) Suma podejść: 258 m Suma zejść: 33 m Opis trasy: U podnóża Chryszczatej, w dolinie potoku Olchowatego leżą dwa jeziorka zwane Jeziorkami Duszatyńskimi. Kiedyś było ich o jedno więcej, ale z najmniejszego z nich spuszczono wodę i tak ostały się dwa, których powierzchnia sukcesywnie ulega zmniejszaniu. Jeziorka powstały ponad 100 lat temu w wyniku niezwykle obfitych opadów, które nawiedziły Bieszczady. Najłatwiej do nich dotrzeć z dawnej osady Duszatyn. Wędrówka czerwonym szlakiem zajmie dorosłemu ok. 1,5 h. Na początku czeka Was mało przyjemny, błotnisty odcinek, dlatego przyda się wyższe obuwie. Później, w okolicy potoku Olchowatego będzie już znacznie lżej – kilka niewielkich wzniesień to nie to samo, co brodzenie po grząskim terenie. Dlatego można powiedzieć, że na tym etapie przeszkody, które mogłyby być uciążliwe szczególnie dla najmłodszych, macie już za sobą. Choć Duszatyn właściwie dziś nie istnieje, okoliczni mieszkańcy opisują zdarzenie sprzed wieku oraz same jeziorka jako magiczne. Korony buków, odbijające się w wodach jeziorek, sprawiają, iż wody ich zdają się cudownie zielone. Poza tym rosną tu rzadkie w Bieszczadach gatunki roślin. Dziś osuwisko, jakie powstało w wyniku opadów oraz same jeziorka tworzą rezerwat Zwiezło i objęte są ochroną. Zatwarnica – Krywe Trasa: Zatwarnica (510 m – Wierszek – Hulskie (520 m – Ryli (622 m – Krywe (510 m Powrót tą samą trasą. Szlak: czerwony (ścieżka historyczno-przyrodnicza "Przysłup Caryński – Krywe" na odcinku Zatwarnica – Krywe) Długość trasy w jedną stronę ok. 7,5 km, w dwie strony ok. 15 km Szacowany czas przejścia dla dorosłego bez dzieci w jedną stronę ok. 2 h, w dwie strony: ok. 4 h Opis trasy:A może dla odmiany wycieczka, dzięki której odkryjecie nie tylko walory przyrodnicze Bieszczadów, ale również historię ich dawnych wsi? Odcinek między Zatwarnicą a wsią Krywe stanowi część dłuższej ścieżki historyczno-przyrodniczej "Przysłup Caryński", która odkryje przed Wami wspaniałe miejsca i ważne fakty z przeszłości regionu. Chcąc dokładnie poznać jej walory, trzeba by wycieczkę rozłożyć na dwa dni. Wędrując z dziećmi, możecie jednak skrócić wyprawę adekwatnie do Waszych możliwości i wystartować z dowolnego punktu, np. właśnie z Zatwarnicy. To niewielka wieś położona w dolinie Sanu (możecie z niej wyruszyć również w celu zdobycia Smereka czy Połoniny Wetlińskiej). Ścieżka "Przysłup Caryński" kontynuuje tu swój bieg w kierunku wsi Krywe i Rezerwatu Przyrody Krywe. Rozpoczyna się przy zatwarnickim kościele i z łatwością ją rozpoznacie po czerwonym oznaczeniu. Z Zatwarnicy dosyć krętą ścieżką powędrujecie w stronę ruin wsi Hulskie. Droga prowadzi tak, by jak najmniej piąć się na wzgórze. Kawałek za szybem naftowym zaczną pojawiać się tablice informacyjne z kierunkiem na Krywe. Zanim jednak dojdziecie do tej wsi, najpierw Hulskie – niegdyś bieszczadzka wieś, położona niedaleko potoku o tej samej nazwie. Dziś to teren, który w większości zawłaszczyła przyroda. Wśród drzew wyłaniają się ruiny cerkwiska, fragmenty dzwonnicy i kilka nagrobków. Z opuszczonej osady do kolejnej wsi zostało Wam ok. 1:40 h wędrówki. Znaki na Jaworzec czy Polanę mogą Was nieco zdezorientować, jednak cały czas trzymajcie się czerwonego szlaku, idąc przez las, zagajnik, łąkę. Wspinając się na wzgórze Ryli (622 m ujrzycie panoramę wsi Krywe i jej nieliczne zabudowania. Krywe były kiedyś całkiem okazałą wsią. Nazwano je tak, nawiązując do ukształtowania terenu, na którym wzniesiono domy, studnie, tartak, cerkiew z dzwonnicą parawanową i cmentarzem. Dziś z dawnych zabudowań zachowało się kilka ścian cerkwi, dzwonnica i kilka nagrobków. Podobnie jak Hulskie, Krywe zostało zniszczone, a ludność wysiedlona. Jednak dzięki ścieżce historyczno-przyrodniczej te i inne wsie, które podzieliły wspólny los, mają szansę przetrwać w pamięci Polaków. Ciekawostka: Niedaleko wsi Krywe, na terenie Parku Krajobrazowego Doliny Sanu znajduje się największy w Bieszczadach Rezerwat Przyrody Krywe. Ze względu na to, iż jest rezerwatem ścisłym, wstęp na jego teren jest zabroniony. Dzięki temu pozostał on dziki i naturalny. Przyrodnicze piękno tego miejsca nie jest jednak całkowicie niedostępne dla oczu turystów. Krajobraz można podziwiać ze ścieżki biegnącej wzdłuż Sanu. Tworzą go łąki, pastwiska, lasy olchowo-bukowe oraz wiele gatunków roślin naczyniowych. Wśród drzew i traw, w wodzie i powietrzu dom znalazły orły przednie, bociany czarne, niedźwiedzie brunatne, żbiki, rysie, puszczyki uralskie, traszki karpackie, wydry, zaskrońce zwyczajne, żmije zygzakowate, a nawet populacja węża eskulapa. Chatka Puchatka i Połonina Wetlińska z Brzegów Górnych Trasa: Brzegi Górne – Schronisko Chatka Puchatka (1 228 m n. p. m.) – Połonina Wetlińska (masyw o kilku kulminacjach; najwyższa - Roh 1 255 m Powrót tą samą drogą lub jedną z 2 alternatywnych tras opisanych poniżej. Szlak: czerwony Długość trasy w jedną stronę: 4,1 km (8,2 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2 h, szacowany czas zejścia: 1h 5 min. (razem w obie strony ok. 3 h 5 min.) Suma podejść: 528 m Suma zejść: 60 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking niestrzeżony: latem 18 zł, zimą 12 zł Toalety bezpłatne Opis trasy: Najpierw jedno z najbardziej znanych schronisk na terenie Bieszczad, a później spacer grzbietem połoniny i jedne z najpiękniejszych widoków polskich gór. Gotowi na wycieczkę? Droga do schroniska pnie się pod górę wąskim wąwozem, raz bywa kamienista i stroma, innym razem gładka i łagodna. Przecinają ją korzenie drzew, które nie pozwalają oderwać wzroku od tego, co pod nogami. Na trudniejszych odcinkach podejście ułatwiają natomiast drewniane poręcze. Po niedługim, aczkolwiek nieco wymagającym dystansie dotrzecie do Chatki Puchatka – najwyżej położonego schroniska w Bieszczadach. Leży ono pod Hasiakową Skałą i dawniej nazywano je Tawerną. Ze względu na lokalizację, w Chatce nie ma energii elektrycznej, systemu kanalizacji ani wody. Mimo niskich standardów sanitarnych i spartańskich warunków podobnych do tych w Chacie Socjologa, schronisko cieszy się dużą popularnością. Niestety, aktualnie kultowy obiekt jest nieczynny. W 2018 roku zapadła decyzja o jego ucywilizowaniu – podłączeniu sanitariatów, prądu i dostosowaniu warunków do wymogów współczesnych turystów. W 2020 roku rozpoczęły się pierwsze prace remontowe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwsi turyści będą mogli korzystać z udogodnień nowej Chatki Puchatka po około 2 latach. Jeżeli widzieliście schronisko w starym wydaniu, będziecie mieć okazję do tego, by porównać je z nową wersją. Jeśli odwiedzicie je już po dokonanych zmianach, możecie być pewni warunków na miarę XXI w. Niezależnie, czy nowa, czy stara - Chatka Puchatka to miejsce, w którym można odpocząć i posilić się przed dalszą drogą. Przed Wami jeszcze nieco ponad 1,5 km wędrówki na Połoninę Wetlińską. Podczas wspinania warto kilka razy się odwrócić, by zobaczyć zmniejszającą się z każdym krokiem Chatkę Puchatka i siostrzaną połoninę po drugiej stronie rzeki Prowczy – Połoninę Caryńską. To ostatnie pół godziny do celu nie jest zbyt wymagające. Grzbiet porośnięty trawami lekko wspina się pod górę, dając wrażenie spaceru po łące. Jeśli będziecie nim przechodzić na przełomie maja i czerwca, dodatkowych wrażeń estetycznych dostarczy Wam pełnik alpejski, roślina o magicznym znaczeniu, nazywana też różą alpejską. Na grzbiet wiedzie Ścieżka Przyrodnicza "Połonina Wetlińska" oznaczona symbolem tego kwiatu. Rozpoczyna się kolorem zielonym, a następnie czerwonym biegnie przez Przełęcz M. Orłowicza aż do Wetliny-Stare Sioło. W dolinach, które jak okiem sięgnąć leżą u stóp masywu połoniny, można dopatrzyć się pozostałości po wysiedlonych wsiach. Podobnie jak w przypadku Połoniny Caryńskiej, stąd również można dostrzec Tatry. Ciągnąca się przez kilka km Połonina Wetlińska zachęca do spacerów. Jeśli uwiedzie Was jej piękno, możecie pójść dalej w kierunku wspomnianej Przełączy M. Orłowicza i na szczyt Smerek lub zakończyć zwiedzanie i tą samą trasą wrócić do Brzegów Górnych. Decyzja zależy od Waszych sił, czasu i chęci. Uwaga 1: Trasa alternatywna – wejście: Przełęcz Wyżnia – Schronisko Chatka Puchatka – Połonina Wetlińska. Powrót tą samą trasą. Szacowany czas podejścia: 1:46 h na odcinku 4,1 km, szacowany czas zejścia: 1:04 h. Cała trasa 8,2 km. Szlak: czerwony i żółty. Uwaga 2: Trasy alternatywne – zejście: Zejść możecie tą samą drogą, którą weszliście lub pokusić się o dodatkowe kilometry i wybrać dwie alternatywne drogi powrotne. A) Pierwsza poprowadzi Was przez Przełęcz M. Orłowicza do Wetliny-Stare Sioło. Wtedy cała trasa (z Brzegów Górnych do Wetliny Stare-Sioło, określana jako łatwa wyniesie 12,1 km i potrwa 4:15 h. Ze względu na dystans rekomendujemy ją dzieciom w wieku minimum 10 lat. B) W drugiej wersji, idąc z Przełęczy M. Orłowicza, możecie dorzucić kilometr i wspiąć się na szczyt Smerek (1 222 m n. p. m.), co oznacza półgodzinne podejście. Ze Smereka trzeba wrócić do Przełęczy M. Orłowicza i postępując zgodnie z drogowskazami iść aż do Wetliny-Stare Sioło. Cała trasa liczy 14,3 km i potrwa ok. 5 h. Szlaki: czerwony i żółty. Podobnie jak wyżej, wycieczkę polecamy starszym dzieciom. Szlaki dla dzieci w wieku powyżej 7-8 lat – ze względu na długość lub trudność To trasy dłuższe (8,5 - 17,5 km w obie strony), zwykle z większą ilością stromych podejść; czas przejścia dla dorosłego w dwie strony 3 h – 6 h Tarnica z Wołosatego Trasa: Wołosate – Przełęcz pod Tarnicą – Tarnica (1346 m Powrót tą samą trasą. Szlak: niebieski, ścieżka dydaktyczna "Orlik Krzykliwy" na szlaku zielonym, który biegnie równolegle ze szlakiem niebieskim, szlak żółty na odcinku Przełęczy pod Tarnicą Długość trasy w jedną stronę: 4,3 km (8,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2 h 5 min., szacowany czas zejścia 1 h 5 min. (razem w obie strony ok. 3 h 10 min.) Suma podejść: 616 m Suma zejść: 7 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking niestrzeżony: latem 18 zł, zimą 12 zł Toalety bezpłatne Opis trasy: Perłą w koronie polskich Bieszczad jest Tarnica, uznawana za ich najwyższy szczyt (palmę pierwszeństwa, a może raczej w tym przypadku berło dzierży jednak ukraiński Pikuj o wysokości 1 408 m n. p. m.). Trasy wiodące do celu, jakim są przede wszystkim zapierające dech w piersiach widoki, nie należą do najłatwiejszych (dla maluszków). Jeżeli jednak pragniecie zdobyć z dziećmi ten szczyt, wybierzcie szlak niebieski z miejscowości Wołosate leżącej na obrzeżach Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Trasa niebieska pokrywa się ze ścieżką dydaktyczną "Orlik Krzykliwy" oznaczoną kolorem zielonym. Wędrówkę z Tarnicy można kontynuować w kierunku Halicza i Rozsypańca. Jednak, by dziecięce nóżki nie odmówiły posłuszeństwa, lepiej zdecydować o powrocie. Na dół najlepiej wybrać tę samą drogę. Zanim jednak zejdziecie, czeka Was fascynująca przygoda, w której przyroda odgrywa rolę pierwszoplanową. Początkowo trasa jest łagodna, wiedzie wśród łąk i pól, a cel wędrówki jest doskonale widoczny. To taka zachęta, by w przedbiegach nie zrezygnować z wysiłku, jaki czeka Was przy wchodzeniu po schodach. Dalej czekają Was kładki i podejścia. Wytrwałość wynagradza jednak piękny las, widok na Tarniczkę na Szerokim Wierchu, Halicz, Połoninę Caryńską, Kopę Bukowską czy "bieszczadzki Giewont" (spoglądając z oddali na Tarnicę, dostrzeżecie krzyż, co przywołuje oczywistą analogię z tatrzańskim Giewontem). Trudy wędrówki pozwalają przezwyciężyć rozlokowane na trasie wiaty i ławki, idealne na krótki odpoczynek. Uwaga: Trasa alternatywna z Ustrzyk Górnych polecana dla dorosłych i starszej młodzieży: szlak czerwony (szacowany czas podejścia ok. 3 h 20 h, szacowany czas zejścia 2 h 10 min., długość trasy w obie strony 16,4 km). Mała Rawka, Wielka Rawka i Krzemieniec z Przełęczy Wyżniańskiej Trasa: Przełęcz Wyżniańska (855 m – Mała Rawka (1271 m - Wielka Rawka (1304 m – Krzemieniec (Kremenaros - 1221 m Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony do Małej Rawki, żółty od Małej Rawki do Wielkiej Rawki, niebieski od Wielkiej Rawki do Krzemieńca Długość trasy w jedną stronę: 6,3 km (12,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: 2h 30 min., szacowany czas zejścia 1h 50 min. (razem w obie strony ok. 4 h 20 min.) Suma podejść: 569 m Suma zejść: 204 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking przy Przełęczy Wyżniańskiej Toalety bezpłatne Możliwość noclegu i posiłku w Bacówce Pod Małą Rawką Opis trasy: Swoją górską wędrówkę w kierunku Rawek i Krzemieńca możecie rozpocząć np. w Ustrzykach Górnych lub na Przełęczy Wyżniańskiej. Wybraliśmy tę drugą opcję ze względu na łatwiejszy przebieg trasy. Teren Przełęczy jest dobrze zagospodarowany. Możecie tu zaparkować auto, skorzystać z toalet, kupić pamiątki i bilety wstępu na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Po krótkim oporządzeniu czas ruszyć w drogę, która zapowiada się obiecująco. Po ok. półgodzinnym spacerze dotrzecie do pierwszego punktu na Waszej trasie – Bacówki pod Małą Rawką. To schronisko turystyczne PTTK, w którym możecie odpocząć, posilić się, a nawet przenocować. Od szczytu Małej Rawki Dzieli Was mniej więcej godzina drogi. Początkowy odcinek, którym wędrowało się lekko i przyjemnie, zmieni swe oblicze i zacznie stromo piąć się pod górę. Najpierw drogą, później schodami. W tym momencie pewnie zwątpicie w jego łatwy przebieg. Zwolnicie tempo i trochę się zmęczycie. Podejście będzie wymagało od Was wysiłku, ale piękne widoki na pewno podziałają motywująco, by stawiać kolejne kroki przed siebie. Krótki spacer przez las i wreszcie odpoczniecie na połoninie Małej Rawki, racząc oczy wspaniałymi obrazami, jakie stworzyła natura. Przełęczą między Rawkami, którą porasta najwyżej położony las w Bieszczadach, zawędrujecie na Wielką Rawkę. Rozpościera się z niej widok na Tarnicę, Połoninę Caryńską i Połoninę Wetlińską. Jednak zgodnie z planem wycieczki to jeszcze nie koniec wędrówki. Oczywiście przy założeniu, że dzieciom nie brakuje ani sił, ani chęci do dalszej wspinaczki. Zmieniając żółty szlak na niebieski, ruszycie w stronę Krzemieńca. Teraz jednak nie spodziewajcie się spektakularnych panoram. Ścieżka kryje się w lesie i - co ciekawe - biegnie z górki, więc będzie się szło nieco lżej. Choć widoki marne, nie wątpcie, że warto dążyć do celu. Las, prócz tego, że latem daje cień, a jesienią mieni się kolorami, skrywa kilka niespodzianek – Straż Graniczną strzegącą granicy Polski z Ukrainą, ścieżkę biegnącą wzdłuż słupków granicznych oraz obelisk z godłami Polski i dwóch naszych sąsiadów opatrzony napisem Krzemieniec w trzech językach. Miejsce to nazywano trójstykiem granic – Polski, Ukrainy i Słowacji. Zbiegają się tu również 3 parki – należący do Polski Bieszczadzki Park Narodowy, należący do Ukrainy Użański Park Narodowy i należący do Słowacji Park Narodowy "Połoniny". Wizyta na szczycie Krzemieńca to wyjątkowe wydarzenie, które pozwoli Wam być w tym samym czasie w 3 różnych krajach. Robi wrażenie, prawda? Z powrotem możecie wrócić tak samo, jak przyszliście lub dojść do Wielkiej Rawki i stamtąd zejść szlakiem niebieskim do Ustrzyk Górnych. Uwaga nr 1: Możecie skrócić trasę - dojść tylko do Wielkiej Rawki i stamtąd już wracać (nie dochodząc do Krzemieńca) – wówczas długość wejścia od Przełęczy Wyżniańskiej to ok. 4,6 km (podejście ok. 2 h, zejście ok. 1h 10 minut, w dwie strony 9,2 km) Uwaga nr 2: Jeśli chodzi o powrót z Krzemieńca - możecie wrócić tą samą trasą na Przełęcz Wyżniańską lub zejść do Ustrzyk Górnych szlakiem niebieskim (długość tej trasy to 7,8 km, szacunkowy czas zejścia: 2 h 10 minut). Bukowe Berdo i Krzemień z Mucznego Trasa: Muczne – Bukowe Berdo (1311 m – Krzemień (1335 m Powrót tą samą trasą. Szlak: żółty, niebieski, ścieżka dydaktyczna "Bukowe Berdo", która pokrywa się z żółtym szlakiem Długość trasy w jedną stronę: 6,3 km (12,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2h 40 min., szacowany czas zejścia 1h 40 min. (razem w obie strony ok. 4 h 20 min.) Suma podejść: 672 m Suma zejść: 82 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking przy kasach Bieszczadzkiego Parku Narodowego Opis trasy: Wyprawa na Bukowe Berdo z Mucznego bierze swój początek przy Centrum Promocji Leśnictwa (dawniej hotel Muczne). Kilka minut spaceru i w kasie kupicie bilety wstępu na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Trasa oznaczona jest kolorem żółtym, by mniej więcej w połowie zmienić kolor na niebieski. Szlak wiedzie jednocześnie ścieżką "Bukowe Berdo", która raz się zwęża, raz rozszerza, ale wciąż sukcesywnie pnie się w górę. Choć natraficie na bardziej strome odcinki, nie można jej jednak nazwać trudną. Idąc przed siebie, ujrzycie Połoninę Dźwiniacką, a za plecami będziecie mieć panoramę Mucznego. Im dalej, tym więcej szczytów na horyzoncie – Krzemień, Tarnica, Kopa Bukowska i Szeroki Wierch. Jeśli sił i chęci Wam wystarczy, możecie pójść w kierunku Krzemienia. Niestety na jego szczyt nie można wchodzić, jednak widoki, jakie zobaczycie w czasie ok. półgodzinnej wędrówki, zrekompensują Wam ten zakaz. Spragnieni dalszej wędrówki, możecie się wybrać jeszcze dalej, by zdobyć koronę polskich Bieszczad – Tarnicę. Jeśli natomiast zdecydujecie się na powrót, możecie wybrać tę samą trasę lub skierować się na czerwony szlak prowadzący do Ustrzyk Górnych. Uwaga: Można zejść również inną trasą - do Ustrzyk Górnych (z Krzemienia szlakiem niebieskim, dalej szlakiem czerwonym przez Tarniczkę, Szeroki Wierch aż do Ustrzyk Górnych, długość trasy 9,1 km, szacowany czas zejścia 2h 40 min.) Dwernik Kamień z Zatwarnicy ścieżką przyrodniczo-historyczną "Hylaty" Trasa: Zatwarnica – Magurka - Wodospad Szepit na potoku Hylaty (744 m – Magurka (887 m - Dwernik Kamień (dawna nazwa Holica, 1004 m Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony (ścieżka przyrodniczo-historyczna "Hylaty") Szacowany czas przejścia w obie strony dla dorosłego bez dzieci: ok. 5 h Długość trasy w obie strony: 12 km Suma podejść: 479 m Opis trasy: Na Dwernik Kamień możecie pójść ścieżką "Hylaty", która rozpoczyna się przy zrekonstruowanej drewnianej chacie bojkowskiej i wiedzie zielonym szlakiem urozmaiconym atrakcjami przyrodniczo-historycznymi. Trasa prowadzi niemal w całości przez las. Latem korony drzew dają ukojenie przed nadmiernie palącym słońcem, jesienią natomiast chronią przed wiatrem i zachwycają płomiennymi barwami. Jednym z ważniejszych punktów Waszej wycieczki będzie przystanek nad Wodospadem Szepit na potoku Hylaty. To najbardziej okazały wodospad w Bieszczadach. Po drodze zobaczycie również drzewa rezonansowe, z których drewna wykonuje się instrumenty muzyczne oraz pozostałości po I wojnie światowej w postaci okopów. Jeśli będziecie mieć szczęście, zobaczycie przemykające w trawie salamandrę, jaszczurkę zwinkę, padalca czy kunę leśną. Może nawet natkniecie się na ślady obecności niedźwiedzi. Wspinaczkę wynagrodzą Wam piękne widoki na panoramę gór, która przedstawia Tarnicę, Połoniny Wetlińską i Caryńską, Wielką i Małą Rawkę, Smerek i Bukowe Berdo. Uwaga: trasa alternatywna na Dwernik Kamień z parkingu w okolicy miejscowości Nasiczne, szlak czerwony, trudniejszy, długość trasy 2,4 km, rekomendowany dla dzieci w wieku 8+ Jezioro Myczkowieckie z zaporą na Sanie Jezioro Myczkowieckie (Myczkowskie): miejscowość Myczkowce, powiat leski Trasa: Solina – Bóbrka – Koziniec – Solina. Szlak: niebieski "Niebieska Łezka", częściowo wzdłuż linii brzegowej Jeziora Myczkowieckiego Długość całej trasy (pętli): 13,5 km Szacowany czas przejścia całej trasy dla dorosłego bez dzieci: ok. 6 h 10 min. Kilka przystanków autobusowych po drodze Uwaga: Można zdecydować się przejść tylko fragment ścieżki i wrócić tą samą drogą albo skorzystać z powrotem z autobusu czyli trasa może trwać dużo krócej Opis trasy: Bieszczady to nie tylko szczyty. To również jeziora, nad którymi możecie wypocząć. Jednym z nich jest Jezioro Myczkowieckie (inaczej – Myczkowskie lub Zbiornik Myczkowiecki) z zaporą na rzece San. Mimo iż jest sztucznym zbiornikiem retencyjnym, nie brak mu uroku i naturalnych walorów przyrodniczych. Mieszka tu aż 35 gatunków ptaków, w tym łabędzie nieme, które unoszą się jak białe żagle na spokojnej tafli wody. Okolica obfituje w rezerwaty przyrody, Rezerwat Koziniec, Rezerwat nad Jeziorem Myczkowieckim czy Rezerwat Przełom Sanu pod Grodziskiem. Choć to niezwykłe miejsce, które przepięknie prezentuje się oglądane z górskich szczytów, turystów tu zdecydowanie mniej niż na oddalonej o 7 km Zaporze w Solinie. Można więc w ciszy i spokoju kontemplować bieszczadzką przyrodę, ciesząc się towarzystwem najbliższych. Ciekawostką jest, że jezioro rzadko zamarza w zimie, a jego wody wykorzystywane są w procesie wytwarzania energii elektrycznej w solińskiej i myczkowieckiej elektrowni. Nad Jeziorem Myczkowieckim biegnie trasa spacerowa o nazwie Niebieska Łezka, której przejście zajmie Wam ok. 6 h. Szlak znakowany na niebiesko charakteryzuje się średnim poziomem trudności, dlatego rekomendujemy go rodzinom ze starszymi dziećmi. Start i meta są w Solinie, przy przystanku PKS. Jeśli jednak wycieczka okazałaby się dla Was zbyt wyczerpująca, w kilku miejscach trasy można zaniechać wędrowania i wsiąść w autobus. Niebieska Łezka nie szczędzi widoków na Jezioro Myczkowieckie, Bóbrkę czy Koziniec. Wiedzie niedaleko dawnej cerkwi, Potoku Wola, przez stanicę "Berdo", Potok Bereźnica aż do zapory w Myczkowcach, z której widać jezioro i Dolinę Sanu. Tu możecie zakończyć wycieczkę lub pójść dalej, gdzie zobaczycie stary kamieniołom. Przechodząc przez miejscowość Bóbrka, dotrzecie do stoków Żukowca, następnie przecinając most na rzece San, miniecie elektrownię i dojdziecie do przystanku PKS w Solinie. Na pytanie, czy trasę można pokonać z dzieckiem w wózku, nie odpowiemy jednoznacznie. Niektóre jej odcinki są bardziej dostępne, np. początkowy odcinek, inne nie bardzo. Trasa jest zróżnicowana. Z drogi asfaltowej zmienia się w szutrową. Wiedzie przez pola, łąki i las. Miewa strome lub skaliste podejścia np. na odcinku grani Kozińca. Jeśli mimo wszystko zechcecie zrobić "pętelkę" z małym dzieckiem, pomyślcie o nosidle i... zmienniku, bo 6-godzinny marsz z uroczym, aczkolwiek trochę ważącym tobołkiem może dać się we znaki Waszemu kręgosłupowi. Trzymając się szlaku, dotrzecie niemal do tego samego punktu, z którego wyruszyliście. Rezerwat Przyrody Sine Wiry Rezerwat Przyrody Sine Wiry: obszar 444,50 ha Trasa: Parking między Bukowcem a Polankami – wzdłuż ścieżki dydaktycznej Rezerwat Przyrody Sine Wiry – wieś Zawój. Powrót tą samą trasą. Długość trasy w jedną stronę: 8,7 km wzdłuż koryta rzeki Wetliny (w dwie strony 17,4 km) Szacowany czas przejścia w obie strony dla dorosłego bez dzieci: ok. 5 h 30 min. Parking nad rzeką Solinką GPS: Opis trasy: Spoglądając na mapę Bieszczad, dostrzeżecie liczne rezerwaty. Jednym z bardziej znanych i chętnie odwiedzanych przez turystów jest Rezerwat Przyrody Sine Wiry. Do punktu wyjścia dojedziecie autem drogą łączącą Bukowiec z Polankami. Samochód możecie pozostawić na zagospodarowanym parkingu z wiatami turystycznymi, tym samym, z którego możecie pójść w stronę Łopienki. Rezerwat znajduje się na terenie Nadleśnictwa Baligród w Ciśniańsko-Wetlińskim Parku Krajobrazowym i powstał w celu ukazania przełomowego odcinka rzeki Wetliny (wzdłuż której będziecie maszerować) i pozostałości po dawnej wsi Zawój. Wędrówka odbywa się po zróżnicowanym terenie. Droga to pnie się w górę, to stromą skarpą spada, wchodzi w las i wiedzie zakolami szumiącej rzeki. Znaki drogowe ostrzegają Was o szczególnie stromych zboczach. Wetlina piętrzy się, wije wśród skalnych progów i głazów, aż ustępuje wód dla wyspy-plaży, na której było kiedyś Jeziorko Szmaragdowe. Dziś pozostało po nim tylko wspomnienie, ale niektórzy turyści nadal pamiętają jego zielone wody, które dały początek nazwie jeziorka. Dalej ścieżka widokowa "Sine Wiry" prowadzi do dawnej wsi Zawój. Po drodze miniecie kultowego Łosia – drzewo, które mimo swej nazwy bardziej przypomina jelenia niż łosia i zauważycie na rzece większe zagłębienia wody zwane wirami oraz miejscami siny kolor wód. To od nich rezerwat i ścieżka przyrodnicza zaczerpnęły nazwę. Wrócić możecie tą samą drogą. Szlak dla dzieci w wieku ponad 10 lat – ze względu na długość trasy Do źródeł Sanu z Bukowca Trasa: Bukowiec parking – ścieżka historyczno-przyrodnicza Doliny Górnego Sanu – Beniowa – Sianki – źródła Sanu (891 m Powrót tą samą trasą. Szlak: niebieski Długość trasy w jedną stronę: 10,7 km (21,4 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: 3 h 20 min., szacowany czas zejścia 3 h 5 min. (razem ok. 6 h 25 min.) Suma podejść: 381 m Suma zejść: 242 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking płatny, niestrzeżony: latem 18 zł Ważne: ze względu na przebieg trasy w obszarze strefy przygranicznej, mogą zdarzyć się kontrole Straży Granicznej, dlatego warto zaopatrzyć się w dokumenty tożsamości Opis trasy: Jedną z dłuższych, ale zdecydowanie wartych odbycia wycieczek proponuje ścieżka historyczno-przyrodnicza Doliny Górnego Sanu, zwana Szlakiem do Źródeł Sanu, która wiedzie od wsi Bukowiec w górę rzeki San, aż do jej umownych źródeł na granicy Polski i Ukrainy. Trasa rozpoczyna się niedaleko Bukowca, gdzie znajduje się parking, do którego prowadzi dość wyboista i dziurawa droga. Po dokonaniu opłat za parkowanie i wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego, możecie rozpocząć swoją górską przygodę. Czeka was kilka godzin spaceru na długim, nieskomplikowanym technicznie szlaku, któremu znaczenia nadają niezwykła przyroda i ciekawa historia. Szlak ten leży na obszarze tzw. "bieszczadzkiego worka", na którym spośród 10 zamieszkałych niegdyś wsi pozostały już tylko dwie – Tarnawa Niżna oraz Muczne. Tereny po 2 wysiedlonych miejscowościach – Beniowej oraz Siankach stanowią jedne z głównych punktów ścieżki. Zanim jednak dojdziecie do Beniowej, zobaczycie charakterystyczny element krajobrazu ścieżki, czyli żeremia bobrów, zwane też tamami. Obecny w logo ścieżki bóbr doskonale czuje się w panujących tu warunkach. Licznie się rozmnaża i równie licznie buduje swoje tamy na tutejszych potokach. Być może uda wam się jakiegoś nawet zobaczyć. Wycieczkę uprzyjemni Wam nie tylko towarzystwo zwierząt, ale również urozmaicone otoczeniu. Z lasu wyjdziecie na gładką drogę, by po pewnym czasie meandrować to troszkę pod górkę, to troszkę z górki. Następnie kawałek ucywilizowanej nawierzchni w postaci drogi asfaltowej i znów natura w łąkowym wydaniu. Co jakiś czas usłyszycie odgłosy pociągów przejeżdżających po drugiej stronie granicy. Zobaczycie również przydrożny krzyż, zrekonstruowaną bojkowską studnię, aż wreszcie dotrzecie do cmentarza w dawnej wsi Beniowa. W okresie międzywojnia tętniła ona życiem. Działały w niej tartaki, huta szkła, browar, fabryka beczek, młyn wodny. Nawet kolej wąskotorowa tu dojeżdżała. Później Beniowa podzieliła los wielu innych bieszczadzkich osad i w wyniku przymusowych przesiedleń mieszkańców powoli przestała funkcjonować. Dziś nie ma tu nic prócz żelaznych krzyży, nagrobków z symbolem kwiatu i dzbana oraz bryły piaskowca z płaskorzeźbą ryby. Jest za to przyroda, która coraz ekspansywniej się tu rozprzestrzenia. Kolejne pół godziny minie Wam na spacerze po łąkach, lesie, drodze szutrowej, aż dotrzecie do miejsca, w którym jeszcze parę lat temu mieścił się Schron nad Negrylowym. Niegdyś w schronie można było nawet nocować. Teraz, chociażby przed deszczem, schronicie się ok. kilometr dalej, w szałasie za mostkiem. Dalej droga prowadzi do kolejnej nieistniejącej wsi o nazwie Sianki. W większości wiedzie leśną ścieżką, po drewnianych platformach, po których maszeruje się całkiem sprawnie i wygodnie. Niestety musicie być też przygotowani na błotniste odcinki, które najwygodniej przemierzać w nieprzemakalnych butach. Sianki, podobnie jak Beniowa, po II wojnie światowej właściwie przestały istnieć. Mowa oczywiście o polskiej części wsi. Ta po ukraińskiej stronie granicy funkcjonuje nadal. O tym, że kiedyś mieszkali tu ludzie, przypominają ruiny dworu rodziny Stroińskich, grobowce (grób Hrabiny) oraz cerkwisko. Z Sianek już tylko przysłowiowy rzut beretem do źródeł Sanu. Do celu poprowadzi Was ścieżka biegnąca przez las, a następnie odkryte tereny aż do punktu widokowego na ukraińskie Sianki. Dawniej właśnie tu zakończylibyście swoją wycieczkę. Na początku XXI w. ścieżkę jednak wydłużono, dzięki czemu możecie dotrzeć do źródeł rzeki. Jak wyglądają? Niepozornie. Na widok strużki wody bijącej spod ziemi może ogarnąć Was zwątpienie co do słuszności tej wyprawy. Maleńkie źródełko ma charakter symboliczny. Można je potraktować jako metaforę pamięci o losach ludzi mieszkających w okolicznych wsiach i wielkiej, nieodwracalnej stracie. Można też na nie spojrzeć jak na życiodajną wodę, na potęgę, która rośnie w siłę, będąc najpierw niepozornym ciekiem wodnym, następnie potokiem, by wreszcie przeobrazić się w dużą rzekę meandrującą między bieszczadzkimi dolinami i górami, która przecinając Polskę, razem z Wisłą kontynuuje swój bieg do Bałtyku. Obelisk przy granicy polsko-ukraińskiej udzieli Wam kilku szczegółowych informacji o długości rzeki i współrzędnych geograficznych. Warto, byście wiedzieli, że Wasza wycieczka kończy się w umownym, a nie rzeczywistym punkcie, w którym wybija San. Rzeczywiste źródło rzeki znajduje się po stronie ukraińskiej. Gdzie nocować? Ośrodki przyjazne rodzinom z dziećmi W malowniczych i pełnych uroku Bieszczadach znajdziecie wiele miejsc noclegowych rozlokowanych w sercach miast, w mniejszych miasteczkach, na skraju wsi, a nawet w totalnej głuszy, z dala od zgiełku i turystów. Spośród licznych ofert polecamy Wam ośrodki przyjazne rodzinom z dziećmi, które zapewnią Wam komfortowe warunki pobytu i dostarczą ciekawych propozycji na spędzenie czasu. Gościniec Rabe Link do Gościńca Rabe: Chatki Agatki Link do domków Chatki Agatki: Modryna W miejscowości Strzebowiska na terenie Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego znajdują się 2 gościnne domy Modryna. Możecie tu liczyć na wypoczynek w pokojach z łazienkami, dwupoziomowych rodzinnych studiach lub apartamentach z aneksem kuchennym. Ośrodek dysponuje dużym terenem rekreacyjnym, placem zabaw, kącikiem zabaw i feruje bogaty program animacji. Na miejscu dostępne są liczne udogodnienia przydatne w opiece nad maluszkami i można wykupić smaczne, domowe posiłki. Link do Domku Modryna: Domki pod Horbem Podczas gdy w Modrynie możecie wypoczywać niezależnie od pory roku, Domki pod Horbem w miejscowości Myczków zapraszają w sezonie od kwietnia do października. Kameralny ośrodek przyjazny rodzinom z dziećmi tworzą 3 letniskowe domki z możliwością ogrzewania w chłodniejszych miesiącach. Ich komfortowo wyposażone wnętrza stwarzają wygodną przestrzeń dla 5 – 8 wypoczywających, w tym małych dzieci, dla których przygotowano wiele udogodnień. Starszaki mogą brykać w sadzie, ogrodzie i na placu zabaw. Miłośnicy gier zagrają w siatkówkę, a fani grillowania miło spędzą czas na biesiadach w ogrodzie. Powyższe ośrodki znajdują się blisko lasów, które zapewniają ciszę i kontakt z piękną bieszczadzką przyrodą. Na tym kończymy pierwszą część naszego przewodnika po Bieszczadach. Mamy nadzieję, że wśród naszych propozycji wybraliście dogodne miejsce noclegowe i trasy adekwatne do wieku i możliwości waszych dzieci i że pewnego dnia wspólnie spędzicie czas na górskim szlaku, ciesząc się pięknem przyrody oraz towarzystwem najbliższych. Zachęcamy również do przeczytania kolejnej części przewodnika, w której poznacie bieszczadzkie miejscowości z dużą liczbą wyjść na szlaki i dowiecie się, jakie inne atrakcje, oprócz górskich wędrówek, czekają na Was w chcecie poczytać o atrakcyjnych miejscach, które warto odwiedzić z dziećmi w Bieszczadach, koniecznie zajrzyjcie do naszego artykułu:Bieszczady - atrakcje dla dzieci. Przeczytałeś artykuł w portalu - Miejsca Przyjazne DzieciomPOLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<< Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej. WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE Portal
Gdzie w góry z dziećmi – Bieszczady dla wszystkich. Pozwolimy sobie nie opisywać tu pomysłów na to, co robić z dziećmi w Bieszczadach. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są w materiale Atrakcje dla dzieci w Bieszczadach. Zapraszamy do lektury! Gdzie w góry z dziećmi – Góry Świętokrzyskie idealne dla przedszkolaków
Bieszczady to góry, które odwiedzamy z dziećmi zdecydowanie najczęściej. Niestety na przestrzeni ostatnich kilku lat stały się niezwykle popularne, zwłaszcza latem. Dlatego najczęściej też Bieszczady odwiedzamy po sezonie – jesienią, gdy już tłumy na szlakach są mniejsze, a znalezienie miejsca noclegowego nie graniczy z cudem. Bieszczady to idealne góry na pierwsze spotkanie dzieci z górskimi wędrówkami. Nie za wysokie, raczej łagodne zbocza, piękne widoki, no i połoniny. My nasze dzieci zarażamy Bieszczadami w zasadzie od kiedy były jeszcze w brzuchu. Najpierw Mania przeszła z nami najpopularniejsze połoniny, później już z Jasiem weszliśmy na Bukowe Berdo. Przy okazji tegorocznego wyjazdu weszliśmy na najwyższy szczyt Bieszczad – Tarnicę. Czas w Bieszczadach wykorzystujemy maksymalnie (w końcu mamy tu z Warszawy blisko siedmiogodzinną trasę) dlatego też Tarnica to dla nas za mało :-) i postanowiliśmy zdobyć jeszcze jakiś szczyt. Z psem w Bieszczady Zawsze jak tylko możemy zabrać ze sobą na wyjazd psa, to to robimy. Bieszczady z psem to jednak niekoniecznie oczywisty pomysł. Przede wszystkim z psem nie wejdziemy do Bieszczadzkiego Parku Narodowego, niezależnie od tego, czy jest na smyczy czy w kagańcu. Władze Parku wychodzą z założenia, że pies może przyciągnąć niepotrzebnie uwagę zwierząt, np. niedźwiedzi, których jest w Bieszczadach całkiem sporo. Dlatego też szukamy takich miejsc noclegowych, w których po pierwsze pies jest akceptowalny, a po drugie jest co robić z psem ostatniego dnia pobytu. W tym przypadku szukaliśmy szlaków, które leżą poza Bieszczadzkim Parkiem Narodowym, tak żeby Makaron mógł iść z nami. W końcu logika podpowiada, że tam już niedźwiedzi nie spotkamy. Wielkie Jasło – niepozorny szczyt Mieliśmy jeszcze jeden warunek – miało być łatwo, ponieważ do naszej bieszczadzkiej przygody dołączyła rodzina Tomka, którego możecie kojarzyć z naszych islandzkich przygód. Także ekipą składającą się z czwórki dorosły, szóstki dzieci i psa ruszyliśmy zdobywać Wielkie Jasło – 1153 m Niby nic, powiecie, a jednak coś :-). Nikt z nas nie sprawdził przed wyjściem profilu wysokości, to znaczy ile mamy podejść, ile zejść i ile będziemy się musieli w sumie wspiąć do góry. Dopiero będąc na szlaku, tak w połowie drogi (szlak ma około 4 km w jedną stroną) zorientowałem się, że czeka nas non stop wspinaczka. W sumie 555 metrów przewyższenia. O ile nie brzmi to źle dla dorosłego, to dla dzieci może się okazać nie lada wyzwaniem. Szczególnie dla tych nieprzyzwyczajonych do górskich wędrówek. Na nasze szczęście, młodsza część ekipy miała tylko kilka chwil zwątpienia, a wzajemna motywacja dzieci i rodziców pozwoliła wszystkim wdrapać się na szczyt. Można powiedzieć, że Wielkie Jasło okazało się być trudniejszym i bardziej wymagającym szlakiem, niż wejście na najwyższy szczyt Bieszczad. Zebraliśmy niezłą ekipę, co? :) Na szczycie Wielkiego Jasła zrobiliśmy sobie piknik Grzechowisko – miejsce z duszą Jak się nad tym dobrze zastanowić, to to, co nas przyciąga w Bieszczady, to ludzie i miejsca. Jeszcze nigdy nie trafiliśmy w Bieszczadach źle. Tym razem nie było inaczej. Grzechowisko poznaliśmy dzięki naszemu Instagramowi. Czasem tak już mamy, że jeszcze zanim kogoś poznasz, to już masz poczucie, że to ludzie z Twojej bajki. My tak mieliśmy z Lucyną i Marcinem, gospodarzami Grzechowiska. Grzechowisko w całej okazałości Do Wetliny dojechaliśmy późnym wieczorem i może dobrze, bo większy szok przeżyliśmy rano. Ten widok z kuchni i tarasu jest wart milion dolarów. A że pogoda nam dopisywała, to człowiek miał ochotę wypić poranną kawę na zewnątrz i łapać ostatnie promienie słońca w tym roku. Już dla samego widoku warto się tam wybrać. Widok z tarasu powala Lucyna i Marcin mają dwójkę dzieci, więc też nie obce są im potrzeby najmłodszych. Jasio do dziś wspomina imprezę haloweenową, na której mógł się przebrać za smoka i za Spidermana. Dziewczyny – Mania, Klara i Kalinka – też cały wieczór chodziły w swoich strojach, nie chcąc ich w ogóle zdejmować. Tak w ogóle ta impreza zorganizowana przez Lucynę to był hit tego wyjazdu i na dobrą sprawę gór mogłoby nie być. Przynajmniej dla dzieci :).
Bieszczady to dla mnie podróż sentymentalna. Jako dziecko jeździłam z dziadkami do Kalnicy, gdzie co roku spotkała się grupa 60-latków, wieloletnich przyjaciół, żeby razem chodzić po połoninach i grać w kraty.
Jedziesz w Bieszczady z dzieckiem i zastanawiasz się, na jaki szlak się z nim wybrać? Maluch jest już za duży na nosidło turystyczne (np. takie jak TO), a jednocześnie za mały, żeby wędrować wiele kilometrów pod górę? Nie chcesz jednak rezygnować z wędrówek i pokazania potomstwu jak tam jest pięknie? Znamy to doskonale, bo właśnie jesteśmy na takim etapie. Od razu powiemy jedno: nie da się uniknąć kompromisu i pewnego uczucia niedosytu. Można jednak znaleźć takie rozwiązania, które sprawią przyjemność całej rodzinie. Kiedy szukaliśmy pomysłów na łatwe szlaki w Bieszczadach, wszędzie pokazywały się nam podobne informacje. Że w Bieszczadach wszędzie da się wejść z dzieckiem. Że dzieci są bardziej wytrzymałe niż się dorosłym wydaje. Że półtorej godziny wędrówki na połoniny to lekki spacer. Pewnie są takie 3-, 4-, 5-latki, którym nie sprawi to problemu. To Wy najlepiej znacie swoje dzieci i potraficie to ocenić. My wiedzieliśmy, że nasz pięciolatek tym razem nie podoła wejściu na Tarnicę, czy nawet na Caryńską. A my nie damy rady go wnieść na plecach pod górę. Chcieliśmy mieć frajdę ze wspólnego czasu, a nie słuchać ciągłego marudzenia. Wcześniej weszliśmy z trzylatkiem na Wetlińską (KLIK!) i podbił tam swoją pierwszą pieczątkę w dawnej Chatce Puchatka. Ale szliśmy z nosidłem, i mimo że dużą część drogi szedł na swoich małych nogach, to jednak ojciec pociągowy był potrzebny. Dlatego chcemy Wam pokazać alternatywę dla tych wszystkich poleceń, które możecie znaleźć w internecie. Szlaki łatwe, przyjemne i odpowiednie dla rodzin z dziećmi, czy osób ze słabszą kondycją. Miejsca ciekawe, często mało popularne. Szlaki bardzo łagodne i krótkie, które małe dzieci dadzą radę pokonać na swoich własnych nogach. Pewnie część znacie, ale założę się, że kilka Was zaskoczy. To zapraszamy na spacer! Torfowisko Tarnawa z dziećmi Bieszczadzki Worek jest dostępny dla ruchu turystycznego od niedawna. Wcześniej w okresie PRLu próbowano osuszyć torfowiska i stworzyć miejsce dla gigantycznych hodowli bydła. Plan upadł, ale prace przygotowawcze spowodowały ogromną degradację tych terenów. Dopiero po przejęciu go przez BPN w 1999 roku podjęto szereg działań mających przywrócić poprzedni stan ekosystemów bagiennych. Ta historia jest bardzo ciekawa i polecam poszukać na stronie Bieszczadzkiego Parku Narodowego więcej informacji na ten temat. Torfowisko Tarnawa znajduje się prawie na końcu Bieszczadzkiego Worka. Z wyjazdu w te okolice można spokojnie zrobić całodniową wycieczkę z kulminacją właśnie na Torfowisku albo wejściem na wieżę na Jeleniowatym (na Bukowe Berdo z Mucznego nie porwaliśmy się tym razem, a to jedno z naszych największych bieszczadzkich marzeń). Miniecie po drodze Plenerowe Muzeum Wypału Węgla, gdzie warto się zatrzymać, poczytać tablice i opowiedzieć dzieciom historię jaka jest z tym związana. I poszukać takich smaczków jak to zdjęcie. A za kawałek można zrobić postój przy Pokazowej Zagrodzie Żubrów i przejść się do tarasów widokowych. Trasa po Torfowisku Tarnawa nie jest bardzo długa. Spokojnie da się ją też pokonać z wózkiem. Parking należy do BPN i jest płatny 9 zł (albo w sezonie stoi na nim samochód w którym dokonujemy opłaty albo płacimy w Tarnawie Niżnej). Wstęp również jest płatny, ponieważ to teren Parku Narodowego. Są to jednak opłaty nieduże, 8 zł za osobę dorosłą, 4 zł za dziecko. Od parkingu można skierować się w dwie strony. Jedna kładka zaczyna się tuż obok i widać ją bezpośrednio z miejsca postoju. Jest krótsza (znacznie, ma około 600 m) i w pełnym słońcu. Przejście nią wolnym krokiem zajmie Wam około pół godziny. Druga kładka leży nieco dalej. Należy pójść w stronę wiaty i dalej za znakami około 250 metrów. Zobaczycie wydeptaną ścieżkę i mostek w oddali. To od niego zaczyna się druga kładka. Spacer po niej jest dłuższy, liczy około 1800 metrów. My nie spieszyliśmy się w ogóle i zajęło nam to około 1,5 godziny. Większość ścieżki jest w cieniu w lesie. Przyjemnie się tam szło w upalny dzień. I było po prostu pięknie. Wieża widokowa na Jeleniowatym w Mucznem z dziećmi Albo jadąc na Torfowisko albo wracając, możecie wejść też na wieżę widokową. Macie ją po drodze. Pamiętajcie jednak, że trochę czasu Wam to zajmie. My daliśmy radę zimą w śniegu z pięciolatkiem po tym bardziej stromym szlaku tuż za budynkiem Centrum Promocji Leśnictwa, ale łatwo nie było. Mając teraz wiedzę po tamtym wejściu, poszlibyśmy drogą, którą wtedy zeszliśmy, czyli od strony ścieżki Brenzberg. Tam jest nieco dalej, ale duuuuużo łagodniej i łatwiej. Niestety, pomimo naszych pytań doradzono nam wtedy na miejscu wejście drogą ostro pod górę. My z dziećmi to rozwiązanie odradzamy. Ten spacer w górę i w dół (bo w sumie od strony ścieżki Brenzberg to spacer) zajmie Wam wolnym krokiem i z dziećmi około 2,5 do 3 godzin z przerwą na górze. A widoki są piękne! Tutaj więcej szczegółów i zdjęć z naszego zimowego wejścia KLIK! Po drodze z Tarnawy do Mucznego też jest przygotowane stanowisko obserwacji bobrów, nie przeoczcie go! Wodospad Szepit na Hylatym z dziećmi To bardzo ciekawy pomysł na wycieczkę na pół dnia. Jest po drodze jedna trudność, mianowicie stan kawałka drogi asfaltowej, który jest tragiczny przez około 3 kilometry. Jeśli jednak my daliśmy radę przejechać naszym naprawdę nisko zawieszonym samochodem, to każde standardowe auto osobowe też da radę. Tylko jedźcie powoli! Teoretycznie można dojechać aż do końca drogi szutrowej za ostatnie domy, ale nie ma to sensu, bo obok przystanku autobusowego w Zatwarnicy jest pierwszy ciekawy punkt do zobaczenia. Tam właśnie polecamy zostawić auto. Gmina Lutowiska stworzyła w Zatwarnicy ścieżkę przyrodniczą „Hylaty”, na początku której można zobaczyć Ekomuzeum „W Krainie Bojków”. Centrum Ekomuzeum stanowi Chata Bojkowska, którą można też zwiedzać wewnątrz. Obok niej przebiega Botaniczny Plac Zabaw, czyli roślinna ścieżka edukacyjna. Kilkaset metrów dalej, po drugiej stronie mostu, u ujścia potoku Hylaty, zobaczymy miejsce po starym młynie wodnym. W górze potoku możemy natomiast podziwiać największy bieszczadzki wodospad. To on jest docelowym punktem naszego spaceru. Oczywiście można iść dalej na Dwernik Kamień (nawet z psem), podobno jeden z najładniejszych bieszczadzkich szczytów. Ale nie tym razem, dla Młodego byłoby to za daleko. Spacer od przystanku zajmie Wam niecałą godzinę w jedną stronę w spokojnym dziecięcym tempie po płaskiej szutrowej drodze. Bez problemu dacie radę z wózkiem. W bezpośrednim otoczeniu wodospadu są ławeczki, stoły i taras widokowy. Cała niezbędna infrastruktura turystyczna pozwoli Wam zrobić na miejscu przyjemny przystanek na posiłek. Jedyna trudność to zejście po kilku schodkach na wspomniany taras widokowy. Bardzo polecamy! Sine Wiry z dzieckiem Wycieczka do Sinych Wirów to klasyka bieszczadzka. Był to chyba najczęściej polecany nam szlak dla dzieci. Samochód zostawiliśmy na bezpłatnym parkingu przy początku drogi dojazdowej do cerkwi w Łopience (ta dziura na parkingu nadal mnie boli – przyp. Piotrek). Po krótkim spacerze wzdłuż drogi przez most weszliśmy na nasz szlak. Przed nami były ok. 2 km dość monotonnej drogi szutrowej wzdłuż potoku, ale bez ładnych widoków. Najciekawszy fragment to odcinek od początku rezerwatu do pętli schodzącej nad Wetlinę przy łosiu z Zawoju. Pierwsze, co zobaczycie to dość spektakularne kaskady na skałach. To miejsce, gdzie większość ludzi zatrzymuje się na postój i podziwianie przyrody. My zrobiliśmy to w drodze powrotnej, a teraz poszliśmy dalej. Po około pół godzinie drogi dotrzecie do ścieżki przyrodniczej. Nie schodźcie pierwszym zejściem, kawałek dalej jest drugie, ciekawsze. Na dole skierujcie się w prawo, żeby zobaczyć najbardziej charakterystyczne drzewo rezerwatu. Przypomina łosia i stąd nazwa „Łoś z Zawoju”. Tam też są stoliki i miejsce na piknik. Po powrocie do ścieżki pójdźcie w lewo i po krótkim spacerze nad brzegiem rzeki wyjdziecie pod górę na główną drogę. Można iść dalej do nieistniejącej wsi Zawój (gdzie jest choćby miejsce ogniskowe), ale dla nas była to już zbyt daleka trasa i postanowiliśmy wracać na parking. Cerkiew w Łopience z dzieckiem Po powrocie ze szlaku na Sine Wiry można wybrać się jeszcze na spacer do cerkwi w Łopience. Macie dwie możliwości. Można tam dojechać autem (od niedawna jest to dozwolone) albo pójść spacerem ok. 2 km w jedną stronę po tejże drodze szutrowej lub wijącą się lasem ścieżką „Dolina Łopienki”. Jeśli wybierzecie spacer, polecamy w jedną stronę iść tak, w drugą tak. Dlaczego? Bo przy drodze znajdziecie retorty do wypału węgla (obecnie to już rzadkość w Bieszczadach), a przejście ścieżką przyrodniczą ogólnie jest ciekawsze dla dzieci, bo idzie się przez las i po różnych mostkach. Jeśli wybierzecie auto, docelowy parking jest pod samą cerkwią. Droga jest jednak bardzo dziurawa, uważajcie na to. Na miejscu po cerkwią napotkacie ciekawą wystawę ze zdjęciami oraz historią odbudowy świątyni. Warto poczytać! Nas ta opowieść wzruszyła i zafascynowała. Bezinteresownosć ludzi w ratowaniu opuszczonych miejsc jednak istnieje naprawdę. Otaczarnia w Bukowcu z dzieckiem Jedna z nowszych atrakcji to ścieżka spacerowa przygotowana przez Nadleśnictwo Baligród biegnąca wzdłuż brzegu Solinki. Początek ścieżki znajduje się zaraz za mostem na Solince w Bukowcu. Jest tam bardzo duży parking i wiata z piecem, w którym możecie przygotować posiłek. Miejsce na ognisko też się znajdzie. Spacer długości ok. 2 km zatacza pętlę i w kilku miejscach pozwala na zejście nad brzeg potoku. Jest idealny na wózek lub rowerek biegowy. Po dojściu do schodów (w jednym miejscu jest kilka schodków ze względu na różnicę w wysokości terenu) można zawrócić albo pójść dalej leśną drogą, która doprowadzi do parkingu. Bacówka pod Małą Rawką z dzieckiem Jeśli wędrujecie z dziećmi i uznacie, że wejście na Rawki będzie zbyt długie i trudne, to podejdźcie chociaż do Bacówki. Widoki po drodze są piękne a trasa krótka i łatwa. My tym razem właśnie tak zrobiliśmy. Ponieważ jest to teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego, wstęp i parking są płatne. W Bacówce można zjeść posiłek i przyjemnie spędzić czas. Auto zostawiamy na parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej, gdzie również zaczyna się szlak na Połoninę Caryńską. Do przejścia jest niecały kilometr po dość płaskim terenie. Spokojnie ten fragment przejdziecie nawet z wózkiem w około pół godziny. Holica z Ustjanowej z dzieckiem Nie są to już Bieszczady, a Góry Sanocko-Turczańskie. Jest jednak na tyle blisko i na tyle fajnie, że warto ten szlak poznać. Macie dwie możliwości wejścia. Albo dojechać do końca asfaltowej drogi w Ustjanowej Górnej i iść szlakiem prosto do góry, albo zaparkować na parkingu przy trasach biegowych i podążyć Ścieżką Dydaktyczną „Na stokach Żukowa”. Bardzo rekomendujemy wejście tą drugą opcją. Jest dłuższe, ale łagodniejsze i bardziej przyjemne. Po drodze napotkacie sporo tablic edukacyjnych i ławeczek. W kilku punktach ścieżka przecina podejście bezpośrednio do góry, ale w swoim ciągu łagodnie trawersuje zbocze. Do góry szliśmy tempem bardzo spacerowym około dwie godziny. Razem z odpoczynkiem na szczycie warto zarezerwować sobie na ten szlak co najmniej pól dnia. Nie ma konieczności wracania tą samą trasą, my zeszliśmy drogą prosto w dół skracając nieco czas i odległość do pokonania. Na parkingu przy trasach biegowych jest wiata, miejsce na ognisko i obiekty tzw. Zielonej Klasy. Kierunek marszu na Holicę (761 m. pokazują wesołe tablice. Zatrzymywaliśmy się, na wyraźne życzenie Młodego, przy każdej z nich i czytaliśmy ciekawie podane informacje o lesie, zwierzętach i roślinach tych okolic. Po dotarciu na szczyt zobaczyliśmy szeroką szutrową drogę techniczną, która ciągnie się szczytem całego pasma Żukowa. Idąc nią kawałek w lewo zobaczycie wiatę turystyczną z miejscem do odpoczynku np. przy ognisku. Z tym miejscem wiąże się ciekawa i jednocześnie nieco smutna historia. Jest opisana na tablicach, warto ją poznać. W skrócie powiemy Wam, że w okresie międzywojennym było tam największe w Europie szybowisko, gdyż wtedy zbocza Holicy były niemal bezleśne. Jednocześnie startowały aż 54 szybowce. Jest to do dziś niepobity rekord, choćby dlatego, że żadna szkoła szybowcowa nie ma aż tylu maszyn. Niestety, w 1939 roku Niemcy skonfiskowali sprzęt, a budynki zniszczyli. Dziś znajdziecie tam tylko miejsce do startu z paralotni. Zimą znajdziecie tu dobrze utrzymane narciarskie trasy biegowe. A o tym, co jeszcze można robić z dziećmi w Bieszczadach pisaliśmy dwa lata temu. W tamtym poradniku znajdziecie podpowiedzi mniej górskie, miejsca które warto zobaczyć oprócz szlaków. I jeszcze zajrzyjcie tutaj po kolejną dawkę inspiracji: Głęboko wierzymy, że znajdziecie u nas przydatne informacje. Jeśli tak, podajcie tekst dalej, będzie nam bardzo miło! I życzymy Wam udanego pobytu w tych pięknych górach!
Wieliczka z dziećmi – 5 propozycji rodzinnych aktywności Kopalnia Soli w Wieliczce. Kopalnia Soli w Wieliczce to jedno z tych miejsc w Polsce, które najzwyczajniej w świecie trzeba zobaczyć. Tak jak Zamek Królewski na Wawelu, Grób Nieznanego Żołnierza, Morskie Oko czy Puszcza Białowieska.
Pytanie o to gdzie jechać w Bieszczady zimą jest jednym z częściej pojawiających się wśród miłośników tych gór tuż po zakończeniu turystycznego sezonu letniego oraz jesiennego. Okres zimowy staję się zresztą wśród turystów z roku na rok coraz częściej ulubioną porą roku na wyprawę w Bieszczady. Ktokolwiek był o tej porze roku w tych niezwykłych górach będzie wiedział dlaczego tak się dzieje. To właśnie wtedy Bieszczady przedstawiają chyba najbardziej bajkową scenerię. To wówczas wędrując przez drzemiące pod śniegiem lasy oraz oblodzone połoniny możemy poczuć się jakbyśmy przebywali w bajkowej krainie lodu. Latem w górach był chyba każdy z nas, ale zima to co innego… Wiele osób zastanawia się czy warto jechać w Bieszczady zimą, czy to bezpieczne i mądre oraz na jakie szlaki się wówczas wybrać? Na wszystkie te pytania próbowaliśmy udzielić niedawno odpowiedzi w naszych postach. Argumentowaliśmy, że zimowy wyjazd w Bieszczady to wspaniały pomysł i niezwykła przygoda o ile przygotujemy się odpowiednio do takiego wypadu. A skoro już zdecydowaliśmy się na ten krok to teraz warto odpowiedzieć na pytanie o to gdzie jechać w Bieszczady zimą. Zaczynajmy! Wetlina Opisu tego, gdzie jechać w Bieszczady zimą nie sposób nie zacząć od Wetliny. Miejscowość ta, również latem, pełni rolę tutejszego Zakopanego – jest centrum życia turystycznego, chociaż oczywiście nie jest tak duża i zatłoczona jak jej tatrzański odpowiednik. Swoją popularność Wetlina zawdzięcza niemal idealnemu położeniu pośród gór i w bezpośredniej bliskości do wejścia na najpiękniejsze bieszczadzkie szlaki. To właśnie również z tego samego względu polecamy tę miejscowość jako najlepszą dla tych, którzy planują zimowe wycieczki na Połoninę Caryńską, Wetlińską czy Rawki. Znajdziemy tu także sklepy, bary i restauracje – słowem wszystko, czego potrzebuje turysta. Kalnica Kalnica to maleńka wieś pełna miejsc noclegowych leżąca nieopodal Wetliny, na trasie pomiędzy nią, a kolejną większą bieszczadzką miejscowością – Cisną. Dlaczego wspominamy o niej mówiąc o tym gdzie jechać w Bieszczady zimą? Otóż to właśnie tu znajduje się położony najbardziej we wnętrzu gór wyciąg narciarski. To właśnie z uwagi na to, że Kalnica aspiruje do miana miejscowości odpowiadającej na potrzeby wszystkich kochających białe szaleństwo uważamy, że warto tutaj o niej wspomnieć. Dodatkowo miejscowość ta leży w bardzo dogodnym miejscu dla wszystkich pragnących zdobywać bieszczadzkie szczyty pokryte zimową szatą – wyruszymy stąd na Smerek lub na Okrąglik. Muczne Jeśli o Kalnicy powiedzieliśmy, że jest maleńką wsią to o Mucznem należałoby rzec, że jest to właściwie osada leśna. Ta miejscowość zagubiona gdzieś głęboko we wnętrzu tzw. bieszczadzkiego worka przez lata była kompletnie niedostępna dla turystów, a dotarcie w jej rejony było marzeniem niejednego śmiałka. Dziś dojedziemy tu wygodnie niedawno odnowioną asfaltową drogą, a nocleg znajdziemy w jednym z kilku dostępnych tu miejsc. Zastanawiając się gdzie jechać w Bieszczady zimą i myśląc o Mucznem należy zadać sobie także pytanie o to, co będziemy tu robić. Na tym całkowitym odludziu mamy do dyspozycji niejedną możliwość – narty biegowe, spacery, czy zdobycie Bukowego Berda i być może nawet Tarnicy. Muczne to jednak przede wszystkim idealna samotnia na wypad z dala od cywilizacji i zgiełku miast. Lutowiska Lutowiska to niewielka miejscowość leżąca nieco mniej we wnętrzu Bieszczadów niż te opisywane powyżej. Położona jest ona przy trasie z Ustrzyk Dolnych do Górnych u podnóży Otrytu. Ta niepozorna dziś wieś może się poszczycić niezwykłą i wielowiekową historią, po której do dzisiaj zostały nieliczne ślady. Do lokalnych zabytków i osobliwości należą bez wątpienia ruiny spalonej w trakcie ostatniej wojny synagogi, niezwykły żydowski cmentarz położony na wzgórzu za dzisiejszą szkołą czy puste miejsce po rozebranej cerkwi wraz z niewielkim zachowanym cmentarzykiem. Co jednak przede wszystkim sprawia, że powinniśmy wziąć Lutowiska pod uwagę myśląc o tym gdzie jechać w Bieszczady zimą? Przede wszystkim jest to wprost idealne położenie miejscowości jeśli zamierzamy zwiedzać, choćby samochodem, miejsca związane z bieszczadzką historią – blisko stąd do Bystrego, Michniowca czy Lipia. Z łatwością dotrzemy z Lutowisk także do sąsiedniego Smolnika nad Sanem z jego niezwykłą bojkowską cerkwią oraz do zapierających dech w piersiach Tworylnego i Krywego. Lutowiska to także wspaniałe miejsce do spacerów po okolicy czy narciarstwa biegowego. Zatwarnica Jak pewnie zauważy uważny czytelnik, próbując odpowiedzieć na pytanie gdzie jechać w Bieszczady zimą sugerujemy przede wszystkim małe miejscowości, niejako „zagubione na końcu świata”. Taka już bowiem nasza natura, że notorycznie w wolnym czasie próbujemy uciec od codzienności, miast, tłoku i hałasu w takie właśnie miejsca trochę „nie z tego świata”. Taką ostatnią miejscowością na naszej liście będzie Zatwarnica. Wieś ta położona jest u północnych zboczy Połoniny Wetlińskiej, pomiędzy jej granią, a doliną Sanu meandrującego pod zboczami Otrytu. Jest to jedno z tych miejsc na świecie gdzie naprawdę „diabeł mówi dobranoc”. Dostaniemy się tu wąską, asfaltową szosą prowadzącą z Procisnego. Dalej przy tym niż do Zatwarnicy jechać się nie da – droga kończy się przy wejściu na tereny Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Kto chciałby kontynuować podróż będzie zmuszony zrobić to na pieszo w kierunku Suchych Rzek. Zatwarnica to wprost wymarzone miejsce dla tych, którzy kochają samotność, poczucie odcięcia od świata zewnętrznego oraz kontakt z dziką, nieposkrmioną przyrodą. Do tutejszych atrakcji należy kontemplowanie ciszy, spacery na tereny pobliskich dawnych bojkowskich wsi, wejście w góry chociażby na wspomnianą już Połoninę Wetlińską lub Dwernik Kamień lub po prostu spędzanie czasu przy kominku z dobrą książką w ręku. Gdzie jechać w Bieszczady zimą – podsumowanie Wszystkich zastanawiających się gdzie jechać w Bieszczady zimą w te strony wiedzie wciąż możliwe tu do odnalezienia poczucie odizolowania od świata, zagubienia w czasie i przestrzeni, cisza i spokój. Ten spokój Bieszczady zawdzięczają w dużej mierze faktowi, że brak tutaj jednej, dużej, dominującej miejscowości, w której skupiałby się cały ruch turystyczny. Wręcz przeciwnie, w Bieszczadach spotkamy rozsiane po całym ich terenie maleńkie wsie i miejscowości liczące nieraz dosłownie po kilkadziesiąt domów. To właśnie tu możemy poczuć prawdziwą pustkę i odcięcie od świata. Wrażenia te spotęgowane są jeszcze dodatkowo w okresie zimowych, kiedy to w Bieszczadach przebywa zdecydowanie mniej turystów niż w sezonie letnim. Czeka tu na nas o wiele więcej miejscowości niż te wspomniane w naszym poście. Inne, o których moglibyśmy pomyśleć to chociażby Wołosate, Ustrzyki Górne, Smerek, Cisna, Terka, Bukowiec, Polana i wiele innych. To właśnie ta mnogość możliwości sprawia, że w Bieszczady wracamy raz po raz jak przyciągani magnesem, również zimą, do czego i Ciebie zachęcamy! Gru 11, 2016
Bieszczady zimą to świetne miejsce do rozpoczęcia swojej przygody z nartami. Łagodniejszy wyciąg narciarski znajduje się w Kalnicy – miejscowości położonej pomiędzy Cisną a Wetliną. Znajdują się tam trzy zjazdy, które szczególnie polecamy dla rodzin z dziećmi. Atrakcje zimowe w Bieszczadach Co robić w Bieszczadach w okresie świętaczno-sylwestrom i na feriach zimowych? Jak uatrakcyjnić pobyt zimą w Bieszczadach? Zima to nie jest zwykle pora którą wybieramy do zwiedzania regionu. No chyba że są to regiony górskie, gdzie co krok mamy atrakcje związane z wyciągami i narciarstwem. Jednak kiedy ściągniemy już narty czasem potrzebna jest odmiana, coś czym w ciekawy i angażujący sposób możemy wypełnić dzień. Na pierwszy rzut oka Bieszczady zimą wyglądają na ospałe – ale nie śpią. Mamy dla Was przygotowanych kilka atrakcji Zimowych , którymi możecie wypełnić niemal cały tydzień , robiąc każdego dnia coś innego. Zima w BIESZCZADACH? Bieszczady zimą zmieniają swoje oblicze. Kiedy śnieg przykryje nam drogi i zasypie ścieżki trzeba się na zdobywanie regionu z pewnością przygotować. Ale wytrwali zdobywcy zostają sowicie nagrodzeni! Bieszczady Zimą to wspaniałe wyciągi narciarskie. Dobrze przygotowane stoki, zaśnieżane, ratrakowane i oświetlone. Ustrzyki Dolne, Weremień, Puławy, Bystre k. Baligodu, Karlików , to tylko niektóre z wyciągów czekające na narciarzy. Atrakcje zimowe w Bieszczadach Dużo ciekawych zajęć znajdziemy także ściągając narty. Bieszczady to nie tylko górskie wędrówki, ale również przejażdżki kuligami, leśne wyprawy, psie zaprzęgi i wiele innych. Atrybuty położenia Bieszczadów – Bliskość Ciepła Zimą szukamy różnych sposobów na ogrzanie się. Od wspaniałych trunków do zagrzania sie przy kominku lub ognisku podczas kuligu. Ale Bieszczady to także doskonałe miejsce na wyprawę sąsiednich krajów na baseny termalne. Ciepłe źródła biją z ziemi na Słowacji i Węgrzech, do których z Bieszczadów o krok. Przedstawimy Wam LWÓW nieco inaczej niż latem. To miasto, które żyje do dzisiaj w sentymentalnych wspomnieniach naszych babć i silnie związane z Polską kulturą, której pozostałości odnajdziemy pośród starych wąskich uliczek. Dziś to miasto które łaszy ze sobą przepych wschodu i elegancję zachodu. Świątynie prawosławne, greckokatolickie, łacińskie, ormiańskie do dziś goszczą swoich wyznawców. Postaramy się poznać także smaki i osobliwości które serwuje nam Lwów. Zimą miasto wygląda baśniowo, więc zwiedzimy je w sposób bajkowy! Wypożyczalnia rakiet śnieżnych w Bieszczadach Bieszczady zimą są równie atrakcyjne jak latem, wiosną czy jesienią. Zdecydowanie zmienia się trudność eksplorowania tego malowniczego zakątka Polski. Wielu turystów zniechęconych trudnością przedzierania się przez głęboki śnieg, traci możliwość zobaczenia zapierających dech w piersiach zimowych widoków. Śnieg zmienia oblicze gór, jednak pokonywanie głębokich zasp to nie lada wyzwanie nawet dla wytrawnych wychodzimy naprzeciw Waszym potrzebom, proponując RAKIETY ŚNIEŻNE, które gwarantują wspaniałe przeżycia w zaśnieżonych Bieszczadach. Jest to sprzęt dla każdego! Łatwość obsługi i jakość sprzętu sprawią, że wędrówki na rakietach śnieżnych zapewnią moc wrażeń zarówno rodzinie podczas wycieczki z dziećmi jak i wytrawnemu piechurowi pokonującemu ambitne dystanse. 13 30 67 888721 215 453Pon-Sb 9:00-18:00 Siedziba Biura Podróży PAWUK Zagórz ul. Bieszczadzka 5W Uhercach Mineralnych przy Drezynach Rowerowych (Zielona Chatka)W Recepcjach wybranych obiektów noclegowych w Bieszczadach Sprawdź kiedy najlepiej lecieć do Egiptu oraz gdzie w lutym jest ciepło. Wakacje z dziećmi w marcu – Wyspy Zielonego Przylądka. Wyspy Zielonego Przylądka również mogą być ciekawym miejscem na wakacje za granicą z dziećmi. To dosyć odległy zakątek świata, położony około 450 km na zachód od zachodnich wybrzeży Afryki.
Zima na całego! Za nami kolejne nie-całkiem-białe-Święta i mimo, że wszyscy liczyliśmy znowu na cud, ten się nie zdarzył. Święty Mikołaj musiał przesiąść się z romantycznych sań na hałaśliwego quada. Wszyscy jesteśmy spragnieni śniegu, a najbardziej oczywiście dzieci. Ruszamy więc w poszukiwaniu białego puchu. Wszędzie tam gdzie nas nie ma na pewno jest biało! W wyjazdach zimowych jest sporo magii. Widzimy siebie oczami wyobraźni przy kominku z kubkiem parującej, pachnącej herbaty w dłoniach z książką obok, opatuleni miękkim, wełnianym kocem. Widok za wielkim oknem – oczywiście powalający. Góry, spowite śniegiem czubki choinek i ta cisza. Wszystko wstrzymało oddech razem z nami. Jest tak pięknie. Poszukałyśmy dla Was takich właśnie miejsc, w których poszalejecie na śniegu i ogrzejecie się w pięknych wnętrzach. Do tego razem z dziećmi. Będzie pięknie. Ruszamy w góry! *** Górska legenda Zaczynamy przewrotnie nie od Zakopanego. Szczyrk to świetne miejsce z bogatą ofertą dla fanów sportów zimowych. Ma też sporo uroku ukrytego w starych drewnianych willach. Górska Legenda to dopracowane w każdym detalu apartamenty w drewnianym domku ze skandynawskim klimatem i zapierającym dech w piersiach widokiem na góry. Do tego przyjazne dla dzieci, a właściwie nastawione na wypoczynek w gronie rodziny. Nie brakuje udogodnień dla dzieci i dodatkowych atrakcji. W czasie ferii obowiązuje cały program animacji. Dodajmy do tego fajnie zaaranżowany pokój zabaw i gwarancję, że dzieci nie będą się tam nudzić ani chwili. *** Osada Beskidzka Zawoja u podnóża Babiej Góry to malownicza wioska, w której stoją dwa urocze domki z drewnianych bali, pokryte glinianymi tynkami, kamieniami, słomianą strzechą i mchem. Trochę jak z bajki. Do tego z pięknym widokiem. Osada Beskidzka oferuje niezapomniany klimat, zapach drewna i łąk. Obok skanseny, drewniane domostwa, małe kościółki, które potęgują tylko wrażenie skręcenia z rzeczywistości i podróży w czasie. Wyciągi narciarskie, kuligi konne i narciarstwo skiturowe sprawią, że nie zakopiemy się tylko przed kominkiem. Gdzie ta bajka? 70 km od Krakowa, 90 od Katowic. *** Szymkówka Na Szymkówce w trzech replikach szałasów pasterskich powstały niezwykłe apartamenty z cudownym widokiem. Widać tu absolutnie wszystko od Kasprowego Wierchu aż po słowackie Tatry Wysokie. A z drugiej strony Pilsko i Babią Górę. Cisza i spokój w Bukowinie Tatrzańskiej, najbardziej góralskim z góralskich miejsc na mapie Polski. Szałasy znajdują się na polanie, na której wypasane są owce, nad nimi znajduje się Karczma Widokowa z nowoczesną interpretacją kuchni regionalnej. W pobliżu stoki narciarskie i termy w Bukowinie Tatrzańskiej. Po więcej atrakcji można się udać do Zakopanego. *** Willa Tatiana I i II Nie oddalamy się zbytnio. Willa Tatiana to przytulne pokoje i apartamenty dla rodzin z dziećmi, urządzone w podhalańskim stylu w Zakopanem. Nie brakuje udogodnień dla dzieci takich jak: łóżeczka i krzesełka. Na dzieci czekają też sanki. Właściciele rodowici … Ślązacy zadbali o klimat i obecność tradycyjnego rzemiosła. Do budowy Willi zatrudnili specjalistów z Podhala. Luksus po góralsku. *** Górska Osada I znowu krążymy dookoła Zakopanego. Tak trafiliśmy na Górską Osadę w Poroninie. Jej właściciele to para architektów, którzy odpowiadają oczywiście za projekt i wystrój wnętrz kilku małych drewnianych domków. Widać w nich miłość do Podhala, które przyciąga jak magnes. Każdy domek jest w pełni wyposażony, nie brakuje oczywiście łóżeczek, krzesełek, przewijaka, czy wanienki dziecięcej. Na dzieci czeka też duży plac zabaw. Niedaleko znajduje się mała stadnina koni ze szkółką jeździecką dla dzieci, park linowy, wypożyczalnia nart, oraz Szałas Regionalny U Adama, w którym można posłuchać opowieści o pierwszych osadnikach gór, zwyczajach pasterskich i zbójnikach. Gospodarze oferują dodatkowe atrakcje takie jak przejażdżki powozem, kuligi, ogniska, i biesiady z grillem w przytulnym regionalnym domku grillowym. *** Kompleks Zagroń Istebna Coś z zupełnie innej beczki. Duży kompleks w Istebnej na pewno nie ma tyle uroku, co wynajęty z przyjaciółmi lub rodziną drewniany mały domek w górach. Są za to inne atrakcje. To miejsce nastawione na dzieci. Duża sala zabaw, basen z piłeczkami, wszelkie udogodnienia dla dzieci, specjalne menu. No i największa atrakcja. Park Wodny Olza, do którego goście hotelowi mają nieograniczony dostęp. Na dzieci czeka brodzik z podgrzewaną wodą i mini-zjedżalnią, dla starszych dzieci duża zjeżdżalnia z wirem wodnym. Do tego jacuzzi i basen. Woda w basenie ma 30 stopni, a na tych co nadal się nie rozgrzali czeka sauna i grota skalna. Przed budynkiem znajduje się mini zoo. Dzieci mogą się zaprzyjaźnić z kucykami, osiołkami i muflonami. Przy ośrodku znajduje się stok narciarski przygotowany dla dzieci, działa tam też przedszkole narciarskie dla maluchów. Na gości hotelowych czekają zniżki na karnety i do wypożyczalni sprzętu. *** Monte House Apartments Bardzo lubimy Al Pini i Monte House i nie mogło zabraknąć ich w tym zestawieniu. Kto był ten wie dlaczego, a kto się zastanawia, tego przekonujemy, że to dobry wybór. Piękne wnętrza i sympatyczna atmosfera. Czuć, że dziecko jest tu równoprawnym gościem. Sala zabaw i gier dla dzieci, książeczki na półkach i sanki przy wejściu. Wspólny salon sprawia, że Monte House ma w sobie coś z domu. Wysoki standard i ciepła atmosfera to fajne połączenie. *** Villa Toscana Krążymy koło Zakopanego. Tym razem Murzasichle. I chociaż brzmi to trochę niedorzecznie właściciele Villa Toscana postanowili przenieść odrobinę swojej drugiej miłości Toskanii na Podhale. Z okien budynku widać przepiękną panoramę Tatr i Tatry Słowackie. Pięknie zaaranżowana z dbałością o każdy szczegół willa czeka na rodziny z dziećmi. Można się wyciągnąć na hamaku, pohuśtać na huśtawce. Na dzieci czeka bawialnia z grami i zabawkami, animacje artystyczne, specjalne menu dla dzieci. Popołudniami kuchnia serwuje jarzynowe zupki dla najmłodszych. Można wstawić do pokoju dodatkowe łóżeczko, krzesełko do karmienia, podgrzewacz do butelek, czy wanienkę. Wieczorami organizowane są seanse bajkowe w sali kinowej. Pobyt dzieci do lat 3 jest bezpłatny, dzieci do lat 10 obejmuje zniżka. *** Górna Chata Górna Chata to drewniany dom z uroczymi pokojami rodzinnymi we wsi Ochotnica Górna. Położony w górach na wysokości ponad 900 z widokiem na Tatry i Gorce. Niedaleko stąd do Nowego Targu, czy Rabki. Jesteśmy jednak w głuszy, ciszy i po uszy w śniegu. Bezpośrednio z domu można wybrać się na szlaki, pojeździć na sankach, snowboardzie, czy nartach. To idealne miejsce dla rodzin z dziećmi, które nie szukają zgiełku, które wolą podjechać na stok 30 minut, a po powrocie cieszyć się ciszą. A na miejscu 23 kózek Karpackich, psy, koty i uroczy właściciele z trójką dzieci, którzy sami robią kozie sery, pieką chleb i organizują warsztaty. Dzieci są tu ulubionymi gośćmi, czekają na nich własnoręcznie wyrzeźbione drewniane zabawki w tym uroczy i całkiem spory konik na biegunach. Na koniec ruszamy w Beskid Niski do Domu na Łąkach, a właściwie aż trzech. Satre łemkowskie chaty zostały przetransportowane i zrekonstruowane, przebudowane tak by stworzyć przytulną bazę noclegową w małej wiosce Uście Gorlickie. Znajdziemy w środku mnóstwo starych ponad 100-letnich mebli. Jest klimat. Właściciele sami mają dwie córeczki, więc udogodnień dla dzieci jest tu sporo. Jest ogród z placem zabaw i domkiem, jest sala zabaw ze zjeżdżalnią, a pod domem jest też górka idealna do zjeżdżania na sankach, które czekają na miejscu. Na dzieci czekają też książeczki, bajki na dużym ekranie puszczane z projektora. 3 zdrowe posiłki na bazie lokalnych produktów powstają także pod kątem dzieci. Latem właściciele sami robią lody jagodowe i malinowe z owoców zebranych niedaleko. Blisko stąd do Krynicy Górskiej – tylko 16 kilometrów, a na biegówkach można dojechać do Słowacji.
LiULUI. 177 361 252 7 222 425 159 63 478

gdzie w bieszczady zimą z dziećmi